Widziała w jego oczach strach, ale było też w nich coś,
czego wcześniej nie widziała – złość. Jego czekoladowe oczy teraz przypominały
ciemną noc, która z każdą chwilą miała więcej piorunów. Całe jego ciało
emanowało negatywnymi emocjami jakie nim zawładnęły, a ona obserwowała to i z
każdą sekundą miała ochotę uciec. Wiedziała, że chodzi o to, co właśnie mu
pokazała i co powiedziała. Cisza jaka między nimi nastała z każdą chwilą
sprawiała, że brakło jej tlenu, mimo że okno w kuchni było otwarte. Zdecydowanie
nie chodziło o brak powietrza, a o to pytanie, które zawisło między nimi: myślisz,
że to któraś z Waszych fanek? Może
nie powinna mówić takich rzeczy, jednak to była pierwsza myśl jaka nawiedziła
jej umysł po otworzeniu owej wiadomości.
-Bill – szepnęła,
przerywając w końcu tą ciszę. Chłopak spojrzał jeszcze raz na jej komórkę,
którą trzymał w ręce, a następnie położył ją na stole i bez słowa wstał, a
następnie wyszedł z jej domu. Blondynka siedziała na krześle, wciąż patrząc w
miejsce, gdzie przed chwilą chłopak siedział. Zamrugała kilka razy oczami i
zerwała się z miejsca, jednak zanim zrobiła cokolwiek, w drzwiach pojawił się
Wokalista. W ręce trzymał swoją komórkę i kluczyki od samochodu.
-Całkiem możliwe, że
jakaś fanka postanowiła przerwać naszą znajomość – odezwał się w końcu. – Ale
nie wykluczajmy paparazzi – dodał.
-Myślałam, że się
obraziłeś – odetchnęła z ulgą.
-Co? Angela… -
uśmiechnął się, podchodząc do dziewczyny. – Dlaczego miałbym się na Ciebie
obrazić? – Spojrzał jej w oczy, obejmując ją w pasie i przysuwając do swojego
ciała.
-Wiesz, za to
posądzenie jakiejś fanki – uśmiechnęła się, wtulając się w jego ciepłe ciało.
-Mam świadomość
tego, że niektóre fanki są aż za bardzo ześwirowane i mogą robić różne rzeczy.
Ale spokojnie, nie pozwolę by coś Ci się stało – pogłaskał ją po zaróżowionym
policzku, patrząc w jej fiołkowe oczy.
-Obiecujesz? –
szepnęła tonąc w jego oczach.
-Oczywiście –
pochylił się i pocałował ją czule, delektując się miękkością jej malinowych
ust. – Nie mam zamiaru z Ciebie zrezygnować tylko dlatego, że ktoś sobie tak
wymyślił – szepnął, jak tylko się od siebie oderwali.
*
Słońce powoli
wschodziło na niebo, oświetlając tym samym wciąż śpiące miasto. Jednak nie
każdy mieszkaniec spał, byli tacy, którzy wracali właśnie z pracy, albo tak jak
ona, rozkoszowali się bliskością drugiej osoby. Zerknęła na śpiącego obok
chłopaka i uśmiechnęła się do siebie delikatnie na wspomnienie tego, co jeszcze
nie tak dawno robili. Przeszła wzrokiem po jego umięśnionych ramionach, klatce
piersiowej, zatrzymując się na biodrach, których jedynym okryciem była kołdra.
Przygryzła wargę, czując jak jej policzki zalewają się rumieńcami niczym u
nastolatki, która pierwszy raz ma przed sobą nagiego mężczyznę.
-Rumienisz się –
nieco zachrypnięty, a przy tym niesamowicie seksowny głos zabrzmiał nagle,
sprawiając, że po jej ciele ponownie przebiegł dreszcz podniecenia.
-Wcale nie –
odwróciła się do niego tyłem, uśmiechając się pod nosem. Nie minęła sekunda jak
poczuła jego silne ramiona, obejmujące ją od tyłu i przyciągające do jego
nagiego ciała. Z całej siły powstrzymała jęk jaki chciał się wydostać z jej
ust, co było bardzo ciężkie. Nie chciała jednak dać mu tej satysfakcji, więc
zacisnęła usta, usilnie wpatrując się w ścianę.
-A jednak. –
Delikatny pocałunek jaki poczuła na swoim ramieniu rozpalił jej zmysły niemal
jak poprzedniego wieczoru, gdy pierwszy raz to zrobił. – Wyglądasz wtedy
niesamowicie uroczo – dodał przy jej uchu, które pocałował równie delikatnie co
przed chwilą ramię kobiety.
-Bill – westchnęła
cicho, czując jak jej serce przyspiesza pracę.
-Tak? – zapytał,
przechodząc ustami na jej szyję. Po wczorajszej nocy pamiętał jak to na nią
działa, co więcej, bardzo polubił ją tak pobudzać. Sprawiało mu to nie lada
przyjemność.
-Zaczynasz… – uśmiechnęła
się rozmarzona, poddając się jego ustom.
-Mam przestać? –
Cwany uśmiech zawitał na jego twarzy, a dłoń przesunęła się powoli po jej
brzuchu, lądując na nagiej piersi kobiety.
-Oh – cichy jęk
wyrwał się z jej ust, powodując u niego jeszcze większy uśmiech. Czuł jak jego
ciało zaczyna na nią działać, co niezaprzeczalnie bardzo mu się podobało. – Nie
przestawaj – zamruczała z zadowoleniem, ocierając się lekko o niego, co
wywołało u niego pomruk zadowolenia. Tak, ona też znała sztuczki, dzięki którym
chłopak ledwo mógł nad sobą zapanować, o czym przekonali się wczoraj.
-Diablica o
anielskim imieniu – szepnął jej do ucha, po czym położył się na niej i wpił się
namiętnie w jej wargi, wywołując u niej kolejny jęk zadowolenia.
Oboje wiedzieli do czego zmierzała
ich gra i podobnie jak poprzedniej nocy ani Angela, ani Bill nie zamierzali
przerywać tego co zaczęli. Ich ciała za bardzo siebie pragnęły, tak więc po
długiej grze wstępnej nadszedł finał, po którym oboje opadli obok siebie,
stabilizując swoje przyspieszone oddechy.
-Uwielbiam Cię –
zamruczał chłopak, całując jej ramię, po czym usiadł.
-Wiem – uśmiechnęła
się pod nosem. – Naprawdę musisz już iść?
-Wiesz dobrze, że z
chęcią bym został, ale musimy rozwiązać sprawę tego zdjęcia – westchnął,
ubierając na siebie bokserki. Blondynka usiadła, wzdychając głośno. Całkiem
zapomniała o tajemniczym ktosiu, który koniecznie chciał zniszczyć ich
znajomość. – Spokojnie, znajdę tego kogoś – dodał, kończąc się ubierać.
-Wierzę w to –
uśmiechnęła się lekko, wstając. – Cała pachnę Tobą – zachichotała.
-Czyż to nie cudowne
– poruszał brwiami z uśmieszkiem, po czym pocałował ją namiętnie.
-Tak, tak –
odwzajemniła uśmiech, a po chwili oderwała się od niego. – Koniec tego panie
Kaulitz.
-No dobrze – zaśmiał
się. – Odezwę się później.
-Mam nadzieję –
uśmiechnęła się. Po kolejnym buziaku, chłopak w końcu wyszedł, a blondynka
skierowała się do łazienki. Gdy tylko poczuła ciepłe krople wody na swoim
ciele, uśmiechnęła się z zadowoleniem. Przed oczami od razu stanął jej
wczorajszy dzień.
- Nie mam zamiaru z Ciebie zrezygnować tylko
dlatego, że ktoś sobie tak wymyślił – szepnął, przerywając ich pocałunek.
-Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy –
odszeptała z delikatnym uśmiechem.
-Myślę, że wiem. – Zanim dziewczyna cokolwiek
powiedziała, Wokalista ponownie wpił się w jej wargi, jednak tym razem
zdecydowanie ich pocałunek był bardziej namiętny i niósł ze sobą coś jeszcze,
coś bardziej dzikiego, mówiącego jej, że ma do czynienia ze spragnionym
mężczyzną. Po jej ciele przebiegł dreszcz podniecenia, a ciało mimowolnie
przylgnęło do jego ciała. Chciała tego, pragnęła tego zbliżenia z nim. Jak za
mgłą pamiętała drogę do sypialni i to jak zdejmowali z siebie ubrania. Cała ich
wcześniejsza nieśmiałość i romantyczność uleciała, dając drogę wolną na
pragnienie i podniecenie.
Uśmiechnęła się do
siebie, otwierając oczy. Przejechała dłonią po swoim ciele wspominając jego
dotyk. Pierwszy raz dotykał ją tak inaczej… co bardzo jej się podobało.
Jego usta błądziły po jej ciele, a ona wiła
się lekko pod nim, jęcząc cichutko z przyjemności jaką odczuwała. Zapomniała o
zdjęciu i innych przykrościach, teraz liczył się tylko on i to, co zamierzali
zrobić. Po chwili poczuła jak jego usta ponownie łączą się z jej lekko
napuchniętymi wargami, a jego męskość wnika w jej ciało, wyrywając z jej ust
głośniejszy jęk rozkoszy.
Przygryzła wargę,
czując niesamowity dreszcz na wspomnienie tego co robili, a co zakończenie
miało dzisiejszego ranka. Tak, poranny seks z nim był tak samo dobry jak
wczorajszy. Teraz wiedziała już, że za nic w świecie nie chciałaby tego
stracić. W końcu odnalazła swoje niebo.
*
Gustav przemierzał
korytarz ich prywatnego studia, z trudem opanowując jęki bólu. Mieli teraz
przerwę, a on czuł, że zdecydowanie jest nie tak jak być powinno. Już z rana
czuł, że ból w plecach mu doskwiera, jednak gdy tylko połknął tabletkę, a ból
minął, stwierdził, że da radę przetrwać dzień. O tym, jak bardzo się mylił,
przekonał się jakiś czas później. Potworny ból pleców wrócił, jak tylko zaczął
grać na perkusji, ale on mimo wszystko starał się opanować i nie wyjść z rytmu.
Podczas przerwy jednak wyszedł szybko, mając nadzieję, że w samochodzie
znajdzie coś, co ponownie ukoi jego ból. Nic z tego, zapomniał całkiem, że
ostatnia tabletka została spożyta przez Georga, którego odwoził wczorajszego
wieczoru. Westchnął głośno, wchodząc do salonu, w którym siedzieli jego
przyjaciele.
-Macie coś
przeciwbólowego? – Usiadł na kanapie, krzywiąc się lekko z bólu. Musiał
przyznać, że z każdym jego ruchem, czuł że boli go coraz bardziej i bardziej.
-Niee... - zamruczał
Bill, skupiając się na otwieraniu puszki z colą. - Wszystko zjadłem wczoraj,
ból rozsadzał mi głowę jak pocisk czołgu...
-Cholera - mruknął pod nosem, przecierając twarz dłonią.
-A po co Ci? - Tom zerknął na niego znad magazynu o jego nowej miłości, motorach.
-Żebyś się głupio pytał - fuknął zły. W sumie nie powinien wyżywać się na Kaulitzie, bo przecież nie był niczemu winien, że go tak bardzo boli.
-Ej, ej.. bez nerwów - Georg poprawił się w fotelu. - Znowu łupią cię plecy? – Mówiąc to spojrzał z troską na przyjaciela.
-Cholera - mruknął pod nosem, przecierając twarz dłonią.
-A po co Ci? - Tom zerknął na niego znad magazynu o jego nowej miłości, motorach.
-Żebyś się głupio pytał - fuknął zły. W sumie nie powinien wyżywać się na Kaulitzie, bo przecież nie był niczemu winien, że go tak bardzo boli.
-Ej, ej.. bez nerwów - Georg poprawił się w fotelu. - Znowu łupią cię plecy? – Mówiąc to spojrzał z troską na przyjaciela.
-To już kolejny raz
w tym tygodniu - zauważył Tom.
-Wiem - westchnął perkusista. Wiedział, że nie utrzyma tego dłużej na wodzy. Ból stawał się coraz gorszy. - Ale tym razem chyba jest gorzej... - dodał.
-Trzeba jechać do lekarza -zauważył Bill zbyt radośnie jak na nieszczęście kolegi.
-Przystopuj z tą radością brat. - Tom wywrócił oczami, kryjąc uśmiech.
-Nie ma co się zastanawiać! - Wokalista wstał. - Pakuj menele Gustav. Jedziemy to obejrzeć, na pewno maja tam jakiegoś ortopedę.. Muszą mieć, to szpital do diabła!
-O nie! Żadnego szpitala! - Gustav spojrzał na przyjaciela z wyraźnym przerażeniem w oczach.
-Spokojnie! To bardziej… klinika. Chcesz się męczyć z tym bólem i czekać aż ktoś łaskawie przyjedzie czy jedziemy i nie marudzisz? - uniósł brew.
-Uuuuh. Wiesz, że nie znoszę szpitali - mruknął, jednak wstał powoli z miękkiej kanapy.
-Wiem, wiem. Ktoś jeszcze chętny na wycieczkę?
-Pojadę z Wami. - Tom również wstał i poszedł z nimi w stronę drzwi. - Znam tam jedną, fajną ordopedkę - dodał z uśmieszkiem.
-No widzisz Gustav! Jeszcze kobieta! Osłodzi ci bolesne badanie – puścił mu oczko, gdy zmierzali do samochodu.
-Dobra jest? - Chłopak spojrzał nieufnie w stronę starszego z bliźniaków, który w tym momencie zaczął się dziwnie sam do siebie uśmiechać.
-Sam się przekonasz - puścił mu oczko. - Wierz mi, że jak tylko ją zobaczysz to ból sam minie - dodał ze śmiechem.
-Co oni produkują w tym szpitalu te kobiety? – zaśmiał się Bill otwierając samochód.
-Po prostu wiedzą jak zadowolić pacjenta - stwierdził Gustav z uśmiechem, wsiadając powoli na tylne siedzenie.
-To brzmi jak reklama burdelu a nie szpital – odpalił silnik.
-Słyszałem, że ludzie tam mają niezłą frajdę. Wiesz, seks w dyżurce itp. itd. - Tom uśmiechnął się pod nosem.
-Nic nie wiem o żadnym seksie Tom. Nie wymyślaj - fuknął Bill prowadząc. Mimo wszystko jego myśli na chwilę odbiegły do niego i seksownej pani doktor, z którą nie tak dawno miał okazję spędzić boskie chwilę w łóżku. Przez jego głowę przeszła myśl o wspólnym szaleństwie w dyżurce jednak szybko odrzucił od siebie te myśli.
-Nie wymyślam! Słyszałem o tym siedząc przy Tobie - wzruszył ramionami.
-To fakt.
-Mało istotne – machnął ręką. - Ważny jest teraz Gustav i jego plecy.
-Taa... - Ciężkie westchnięcie, które rozległo się z tyłu, sprowadziło bliźniaków na ziemię.
-Wiem. Nie wzdychaj tak, potrzebujesz tego Gustav - mruknął Gitarzysta, zerkając na przyjaciela.
Droga do szpitala dłużyła im się niemiłosiernie, jednak w końcu dojechali na miejsce. Tom pomógł Gustavowi, podczas, gdy Bill zaoferował się, że znajdzie lekarza. Wokalista nie zastanawiając się długo poszedł do recepcji i nachylił się do jednej z pielęgniarek.
-Dzień dobry, czy jest może dzisiaj doktor Nixon?
-Dzień dobry. - Pulchna kobieta spojrzała na niego z nie małym zdziwieniem. Od razu było widać, że jest tu nowa. - Dr Nixon? Jest dzisiaj.
-Cudownie, może ją pani poprosić?
-Oczywiście - uśmiechnęła się do niego, po czym tak jak prosił, wezwała dziewczynę. - Za chwilę powinna przyjść - oznajmiła, wracając do swoich spraw.
-Wiem - westchnął perkusista. Wiedział, że nie utrzyma tego dłużej na wodzy. Ból stawał się coraz gorszy. - Ale tym razem chyba jest gorzej... - dodał.
-Trzeba jechać do lekarza -zauważył Bill zbyt radośnie jak na nieszczęście kolegi.
-Przystopuj z tą radością brat. - Tom wywrócił oczami, kryjąc uśmiech.
-Nie ma co się zastanawiać! - Wokalista wstał. - Pakuj menele Gustav. Jedziemy to obejrzeć, na pewno maja tam jakiegoś ortopedę.. Muszą mieć, to szpital do diabła!
-O nie! Żadnego szpitala! - Gustav spojrzał na przyjaciela z wyraźnym przerażeniem w oczach.
-Spokojnie! To bardziej… klinika. Chcesz się męczyć z tym bólem i czekać aż ktoś łaskawie przyjedzie czy jedziemy i nie marudzisz? - uniósł brew.
-Uuuuh. Wiesz, że nie znoszę szpitali - mruknął, jednak wstał powoli z miękkiej kanapy.
-Wiem, wiem. Ktoś jeszcze chętny na wycieczkę?
-Pojadę z Wami. - Tom również wstał i poszedł z nimi w stronę drzwi. - Znam tam jedną, fajną ordopedkę - dodał z uśmieszkiem.
-No widzisz Gustav! Jeszcze kobieta! Osłodzi ci bolesne badanie – puścił mu oczko, gdy zmierzali do samochodu.
-Dobra jest? - Chłopak spojrzał nieufnie w stronę starszego z bliźniaków, który w tym momencie zaczął się dziwnie sam do siebie uśmiechać.
-Sam się przekonasz - puścił mu oczko. - Wierz mi, że jak tylko ją zobaczysz to ból sam minie - dodał ze śmiechem.
-Co oni produkują w tym szpitalu te kobiety? – zaśmiał się Bill otwierając samochód.
-Po prostu wiedzą jak zadowolić pacjenta - stwierdził Gustav z uśmiechem, wsiadając powoli na tylne siedzenie.
-To brzmi jak reklama burdelu a nie szpital – odpalił silnik.
-Słyszałem, że ludzie tam mają niezłą frajdę. Wiesz, seks w dyżurce itp. itd. - Tom uśmiechnął się pod nosem.
-Nic nie wiem o żadnym seksie Tom. Nie wymyślaj - fuknął Bill prowadząc. Mimo wszystko jego myśli na chwilę odbiegły do niego i seksownej pani doktor, z którą nie tak dawno miał okazję spędzić boskie chwilę w łóżku. Przez jego głowę przeszła myśl o wspólnym szaleństwie w dyżurce jednak szybko odrzucił od siebie te myśli.
-Nie wymyślam! Słyszałem o tym siedząc przy Tobie - wzruszył ramionami.
-To fakt.
-Mało istotne – machnął ręką. - Ważny jest teraz Gustav i jego plecy.
-Taa... - Ciężkie westchnięcie, które rozległo się z tyłu, sprowadziło bliźniaków na ziemię.
-Wiem. Nie wzdychaj tak, potrzebujesz tego Gustav - mruknął Gitarzysta, zerkając na przyjaciela.
Droga do szpitala dłużyła im się niemiłosiernie, jednak w końcu dojechali na miejsce. Tom pomógł Gustavowi, podczas, gdy Bill zaoferował się, że znajdzie lekarza. Wokalista nie zastanawiając się długo poszedł do recepcji i nachylił się do jednej z pielęgniarek.
-Dzień dobry, czy jest może dzisiaj doktor Nixon?
-Dzień dobry. - Pulchna kobieta spojrzała na niego z nie małym zdziwieniem. Od razu było widać, że jest tu nowa. - Dr Nixon? Jest dzisiaj.
-Cudownie, może ją pani poprosić?
-Oczywiście - uśmiechnęła się do niego, po czym tak jak prosił, wezwała dziewczynę. - Za chwilę powinna przyjść - oznajmiła, wracając do swoich spraw.
***************************************************
Kolejna długa przerwa,
za co przepraszam, jednak nauka + praktyki to nie jest dobre połączenie. Jednak
w końcu coś się pojawiło! ^.^