sobota, 7 września 2013

...::: Odcinek 14 :::...

Wiem, że nigdy nie pisałam wiadomości dla Was przed odcinkiem, ale sytuacja mnie do tego zmusiła ;D Ogłoszenie parafialne:

Wiem! Akcja między Billem i Angelą rozwinęła się ZA SZYBKO! Ja to wiem, ale tamten odcinek miał swój cel, który dzisiaj będzie wyjaśniony. Pisząc te dwa odcinki 13 i 14 sama nie wiedziałam, gdzie skończyć, bo z początku był to 1 dłuuuuuuuuuuuugi odcinek, który skróciłam. Jak się później okazało, niepotrzebnie ;)

Dziękuję za uwagę ;)
Życzę miłego czytania ;*


***********************************************************************


-Marzyłam kiedyś o takim spotkaniu – wyznała Camilla, siedząc z Tomem w jednej z restauracji, którą chłopak wybrał na ich spotkanie. Chłopak upewnił się, że dostaną dobre miejsca oraz zostaną idealnie obsłużeni. Tak więc dostali miejsce ciut dalej od innych ludzi, by mieć trochę prywatności.

-Tak? A więc, spełniłem Twoje marzenie – uśmiechnął się do niej czule. Szczerze to nie poznawał siebie. Zawsze twierdził, że nigdy nie będzie romantykiem, wręcz śmiał się z Billa i tych jego podchodów, a teraz sam robił to samo co jego brat. Z jednej strony sam siebie nie rozumiał, ale z drugiej… zależało mu na niej jak na żadnej wcześniej. Musiał się o nią starać i pokazać jej, że nie zależy mu tylko na seksie, a również na samym towarzystwie dziewczyny. Chciał ją widywać nie tylko w swoim łóżku, ale także siedzącą obok, po męczącym dniu jaki oboje będą mieli.

-Zdecydowanie – odpowiedziała, odwzajemniając uśmiech. Chłopak szczerze ją zdziwił swoim zachowaniem i tym jak się starał. Nigdy nie pomyślałaby, że Tom Kaulitz zabierze ją do restauracji, gdzie nic nie prowadziło do seksu. Rozmawiali, rozkoszowali się swoim towarzystwem i smakowali przepysznych dań serwowanych przez szefa kuchni. Kulturalnie i tak jakoś, inaczej niż ostatnim razem.

-Chciałem Ci pokazać, że nie oczekuję od Ciebie jedynie seksu – wyznał w końcu. – Ostatnio skupiłem się głównie na tym i nie chcę tego znów powtarzać. Chcę zabierać Cię na randki, dbać o Ciebie i obrzucać prezentami. – Słodki uśmiech w niczym nie przypominał dawnego Toma, cwaniaczka i łamacza kobiecych serc.

-Naprawdę? Chcesz zrezygnować z innych kobiet dla mnie? – Upewniła się, odrywając usta od kieliszka z winem.

-Naprawdę. Zrezygnuje z nich dla Ciebie. – Wziął jej dłoń i zostawił na niej czuły pocałunek. Chciał tego całym sercem. Chciał jej pokazać, że mu zależy.

-Cieszę się. To będzie miła odmiana – uśmiechnęła się do niego.


*


Czuła jego usta na swoich różowych wargach, jego ciało blisko jej ciała. Wszystko to działo się szybko, ale jednocześnie było jej tak dobrze. Nie chciała tego zakończyć, już teraz wiedziała, że uwielbia czuć na sobie jego ciało. Westchnęła cicho, gdy jego usta zjechały na jej szyję, całując każdy skrawek odsłoniętej skóry. Wbiła mu lekko paznokcie, gdy poczuła jak zasysa lekko jej szyję, gdzie po chwili pojawiła się mała malinka. Rozpalał ją niemal do granic. Kto by pomyślał, że jego wizyta może się tak skończyć. Przecież przez dwa tygodnie leżał w szpitalu, wcześniej owszem pocałowali się raz, ale… to był tylko pocałunek. Jak to się stało, że nagle jest z nim w sypialni i zaraz dojdzie do czegoś, czego by się nie spodziewała.

Drrrrrrń, Drrrrrrń, Drrrrrń!

Głośny dzwonek domofonu przebił się przez ich przyspieszone oddechy. I w tym momencie jej oczy otworzyły się szeroko. Wciąż siedziała na kanapie, tak jak usiadła chwilę wcześniej z lampką wina, przy kominku. Rozejrzała się po pomieszczeniu jakby szukając chłopaka, ale go nie było.

,,Sen… to tylko sen.’’ – Z taką myślą wstała z kanapy i poszła otworzyć sprawdzić kto to.

 -Tak? – odezwała się do słuchawki.

-Witaj piękna. – Chwilę Od razu usłyszała głos kogoś o kim właśnie śniła. Mimowolnie na jej twarzy pojawił się rumieniec. Jak mogła mieć takie myśli o nim?! Jednak szybko się opamiętała.

-Bill? O boże… cześć, wejdź. – Nacisnęła guzik i już po chwili wyszła na ganek, by go powitać. Sama nie wiedziała jak to się stało, że wpadli w swoje ramiona, jednak gdy tylko poczuła jego zapach, nie zwróciła na to uwagi. Nagle jakby się opamiętali, odsunęli się lekko od siebie i jedynie spojrzeli sobie głęboko w oczy.

-Stęskniłem się. I musiałem Cię zobaczyć – wyznał z uśmiechem. – Proszę, to dla Ciebie – wręczył jej bukiet goździków.

-Musiałeś? – Jej twarz rozjaśnił uśmiech. – Dziękuję. Są śliczne. Proszę wejdź – wpuściła go do środka, po czym zamknęła drzwi, by nie wleciało do domu więcej zimna.

-Tak musiałem. Wiesz, że lubię Cię widywać – puścił jej oczko. Gdy tylko ją zobaczył od razu poczuł, że na nowo może oddychać.

-To miłe. Ja też lubię Cię widywać, Bill. – Skierowała się z nim do kuchni, gdzie wstawiła kwiaty do wazonu. – Czego się napijesz?

-Poproszę kawę. Niestety prowadzę. – Zaśmiał się, siadając przy stole, który zajmował jeden z rogów jej przestronnej kuchni.

-Skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam? – Włączyła ekspres, po czym zajęła się robieniem mu kawy. Cieszyła się, że go widzi, ale jednocześnie zastanawiał ją fakt, skąd dowiedział się, gdzie jej szukać.

-Mam swoje sposoby – zamruczał z cwanym uśmieszkiem. Nie chciał zdradzać jakim sposobem zdobył jej adres i na pewno nie miał zamiaru jej tego wyznać. Chłoną jej widok, napawając się tym jak mógł. Musiał przyznać, że nawet lekko roztrzepana, w za dużych ubraniach i bez makijażu, wciąż wyglądała uroczo. Sam się sobie dziwił jakim cudem ta kobieta go tak sobą zauroczyła. To było wręcz niemożliwe. 

-Rozumiem – uśmiechnęła się pod nosem, po czym postawiła przed nim świeżą kawę. Jej zapach poniósł się po pomieszczeniu, a blondynka usiadła naprzeciwko chłopaka z kubkiem soku pomarańczowego. – Jak się czujesz?

-Bardzo dobrze. Cieszę się, że w końcu opuściłem ten szpital – zaśmiał się. – Miałem go dość. A jak u Ciebie? Dalej nie możesz wrócić?

-Niestety. Wciąż czekam na wiadomość od szefa. Jak na razie Magda albo Camilla mi dają znać co się tam dzieje, ale szef milczy – westchnęła i upiła trochę soku. – Jednak mam nadzieję, że w końcu dojdą do porozumienia z tą kobietą i będę mogła wrócić.

-Tęsknisz za pracą?

-Bardzo. Wiesz, przede wszystkim jestem chirurgiem. To całe moje życie, a bez tego jest mi bardzo ciężko.

-Na pewno niedługo pozwolą Ci wrócić – uśmiechnął się pocieszająco, delikatnie łapiąc jej dłoń. Gdy tylko poczuł ciepło jej skóry, miał ochotę westchnąć cicho. Tylko ona miała na niego taki wpływ i nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Pierwszy raz to do niej lgnęło jego ciało i serce, to ją chciał zobaczyć po wyjściu z tego cholernego szpitala. Z nią chciał porozmawiać, dotknąć. Nie myślał o zespole, o pracy nad nowym albumem, która została przerwana na ten okres, gdy z Tomem leżeli w szpitalu. Wiedział, że nie zacznie pracy zanim jej nie zobaczy. I w końcu ją miał, był blisko niej i z nią rozmawiał. Teraz wiedział, że może robić wszystko inne. Z radości mógł nawet przenosić góry, bo w końcu miał ją blisko.


*


            Przemierzała ulice miasta bardzo szybko, co chwile popijając gorącą lattę macchiato i zerkając na zegarek znad ciemnych okularów przeciwsłonecznych. Wraz z powolnym oddalaniem się zimy, nastawały czasy gorąca i słonecznych upałów, które kochała w tym mieście. Kochała to, że jednego dnia może być dość zimnawo, by następnego zaświeciło słońce prowadząc do wielu różnych wypadków. Tak, była chirurgiem i zawsze nim będzie. To, że cieszyła się z owych okropności jakie zdarzały się ludziom może i robiły z niej okrutnego człowieka, ale ona tak tego nie postrzegała. Jej koledzy i koleżanki również. Byli chirurgami, wiadomo było, że współczuli ludziom i chcieli dla nich jak najlepiej, ale mimo to… cieszyli się z każdego nowszego i ciekawszego przypadku.

            Wracała do gry! Wracała, po długim czekaniu i rozpaczaniu z nadmiaru wolnego czasu, odsunięcia od spraw i wszystkiego co związane było ze szpitalem i jej pracą. Wczorajszy dzień z Billem przyniósł jej wiele radości i zapomnienia. Przy nim nie miała dołujących myśli, ani nie pragnęła powrotu tak bardzo, że bolał ją każdy mięsień jaki miała. Wokalista sprawił, że oddychała i cieszyła się z tego, że jest w domu, z nim. Gdy jednak wyszedł, znów poczuła tęsknotę za pracą. Jednak po jego wyjściu zdarzyło się coś, czego nie zapomni:

Głośny dzwonek do domofonu po raz kolejny wybudził ją z zamyślenia.

,,Czyżby Bill czegoś zapomniał?’’ – Zaśmiała się w duchu i od razu poszła wcisnąć guzik i pozwolić wejść chłopakowi.. Gdy jednak otworzyła drzwi, poczuła że jej zdziwienie sięga niemal do nieba. Przed nią wyłonił się niski i łysy mężczyzna, który nieco rozbawiał swoim wyglądem. Jednak mimo tego, budził respekt wśród innych ludzi.

-Dzień dobry szefie – uśmiechnęła się lekko, jakby obawiając się tego co ma zaraz nastąpić. Czy szef przyjechał pożegnać ją osobiście, powiedzieć, że przez ten jeden błąd kończy swoją karierę i już nigdy nie zazna zapachu sali operacyjnej. Mężczyzna jak zwykle miał pokerowy wyraz twarzy, przez co nie miała pojęcia, czego ma oczekiwać.

-Witaj Angela. Przyjechałem osobiście, bo nie chciałem byś dowiedziała się tego przez telefon… - zaczął, a serce kobiety zamarło.

,,Zwolni mnie! Na pewno TEGO nie chciał powiedzieć przez telefon!’’ – Była więcej niż pewna, że jej twarz zaczęła wyrażać panikę, bo zobaczyła przebłysk uczuć na twarzy Romano.

-Spokojnie. Nie mam zamiaru Cię zwalniać. Chciałem powiedzieć, że możesz już wrócić do szpitala. Pani Mayer poszła na ugodę i sprawa została zamknięta.

-Dzięki Bogu. – Od razu poczuła jak wielki ciężar opuszcza jej ciało, a uśmiech na nowo gości na twarzy.

            Wchodząc do szpitala, uśmiechała się szeroko, czując, że znów może rządzić, znów ma wszystko pod kontrolą i nikt jej tego już nie zabierze. Nikt! W końcu mogła cieszyć się pracą, operować, stawiać diagnozy i robić to co chciała.

-Witaj Angela. – Za jej plecami rozległ się tak dobrze znany jej głos. Uśmiechnęła się do siebie i odwróciła się w stronę kolegi.

-Cześć Luka. Widzę, że szpital beze mnie dalej stoi – zażartowała.

-Owszem – zaśmiał się. – Bałaś się, że zniknie? Nie martw się, pilnowałem go za Ciebie.

-Wiedziałam, że mogę na Ciebie liczyć! – Roześmiała się głośno i przytuliła go do siebie. Mimo różnych spięć jakie między nimi czasami się tworzyły, wiedziała, że Luka będzie zawsze po jej stronie. Wiedziała, że bardzo go zawiodła tą pomyłką i był na nią zły, jednak podczas tej przerwy porozmawiała z nim na spokojnie i już było znów dobrze. – Gdzie Abby?

-Nie wiem – westchnął. – Coś jest nie tak, a ona nie chce mi powiedzieć co. Znika rano, potem w pracy rzadko ją widuję. Martwię się o nią.

-Zapytaj, a na pewno dowiesz się o co chodzi – ruszyła z nim w kierunku szatni. Luka zawsze wiedział, że może jej się zwierzyć i powiedzieć co jest nie tak. Jego znała znacznie dłużej od Abby, jednak twierdziła, że pasują do siebie jak nikt inny, toteż naprawdę chciała by między nimi układało się jak najlepiej.

-Myślisz, że nie pytałem? Wiele razy. Ale zawsze mnie zbywa, albo po prostu udaje, że nie słyszała.

-To ja z nią pogadam – poklepała go po ramieniu. – Zobaczysz, będzie dobrze – cmoknęła go w policzek.

-Dziękuję – uśmiechnął się lekko. – Dobrze mieć Cię znów w zespole – puścił jej oczko i odszedł, wezwany przez pielęgniarkę.

-Tak. Dobrze być znów tutaj – zaśmiała się do siebie i po szybkim przebraniu się, wyszła gotowa do pracy.

            Przez kolejne godziny żyła powrotem do pracy. Kolejne przypadki, które mnożyły się niemiłosiernie sprawiały jej nie małą radość. W końcu czuła, że coś robi, ratuje ludzi i przydaje się do czegoś. Gdy na przerwie dziewczyny pytały jak się czuje odpowiadała:

-Cudownie. W końcu wiem, że jestem potrzebna.

A gdy pytają się, czy czegoś się bała odpowiadała jedno:

-Że zapomniałam jak to jest być chirurgiem.

Oczywiście temu drugiemu zawsze towarzyszył śmiech i stwierdzenie, że nigdy tego się nie zapomina. Kto jest chirurgiem, będzie nim już do końca życia. Nie ważne czy miał przerwę na dwa tygodnie, miesiąc, rok. Zawsze po powrocie czuł to samo, że w końcu jest na właściwym miejscu, w końcu robi to co czuje, że musi robić. I najważniejsze: czuje radość z każdego wyleczonego przypadku, z każdej wydanej diagnozy i każdego podziękowania za ratunek. To był jej świat, to co kochała i co chciała robić. A po wszystkim? Gdy kończył się dzień, chciała tylko jednego.

-No chodź! Bo zamknął nam pub! – Głośny jęk dziewczyny zakłócił jej myśli. Druga zawtórowała jej, przez co Angela zaśmiała się głośno.

-Jesteście nieznośne – pokręciła głową rozbawiona i razem z dwiema przyjaciółkami ruszyła do drzwi. Tak, planowały się zabawić i uczcić powrót jednej z nich. Znów była z nimi na miejscu i znów mogły żyć swoimi ploteczkami, a przez dwa tygodnie nazbierało się ich bardzo dużo. Jedno było pewne: Camilla i Magda miały zamiar wszystkie ploteczki wyjawić trzeciej osobie z ich paczki. A dr Nixon chętnie ich wysłucha.


*******************************************************************



Cdn.

6 komentarzy:

  1. Czy aby Toma nie podmienili w szpitalu? :d Jest taki kochany!
    Ej, czemu to był TYLKO sen?! Nie lubię Cię za to!
    Jak to dobrze, że w końcu Angela może wrócić do pracy! Przynajmniej tym mnie ucieszyłaś, bo snu nigdy Ci nie wybaczę! No, chyba że się kiedyś ziści ^^
    Odcinek świetny, mam nadzieję, że kolejny dodasz szybko, bo jestem ciekawa jak potoczą się losy dr Nixon i pana Billa :)
    Pozdrawiam :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak czytam, czytam...WTF?! SEN?! śmiałam się;D haha!
    Dobre, dobre..tyle emocji ..huh!
    Czekam na następne...BARDZO NIECIERPLIWIE. hihihi;* buźka.


    AbbyCarter

    OdpowiedzUsuń
  3. Spsułaś związek Billa! ON JUŻ JĄ MIAŁ! JAK MOGŁAŚ!? XD TY OSZUSTKO PRZEBIEGŁA XD chamstwo, no chamstwo xD EHH ;D A Tom stał się taki dojrzały i poważny, że aż się boję! Hahahah xd Mam nadzieję, że chociaż z nim to żaden wkręt :D Czytałam kiedyś opowiadanie, gdzie wgl na końcu cała historia okazała się tylko snem bohaterki! xd Hmmm w sumie sama też tak raz zrobiłam hahahhah xd Ekhm xd Ale mam na myśli, żebyś NIGDY WIĘCEJ TAK NIE ROBIŁA! xd Tak. I na podsumowanie : Pff ! ]:->

    OdpowiedzUsuń
  4. Sen? Niegłupio, powiem ci szczerze :D czyli jak to wygląda naprawdę? ;> Bo ja już ci to wiele razy mówiłam, ze leci szybko. Tom faktycznie jak podmieniony: co w niego wstąpiło? ;o Ale ja myślę, że to krótkotrwałe. Takie przynajmniej jest moje zdanie ]:) A ten, biedna Abby i biedny Luka, bo się o nią martwi. A to chodzi o matkę, czyż nie? E tan, ona teraz będzie psuła, ale potem będzie kochana, sama zobaczysz. A właśnie, na którym jesteś odcinku? ;> I którego sezonu? :D No nic, czekam na nexta i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytając komentarze wyżej faktycznie muszę się zgodzić, że Toma podmienili, uśmiałam się z tym snem i jesteś przebiegłą oszustką, a na dodatek Luca jest strasznie biedny :(
    Tak czy owak, fajnie, że nas poruszyłaś, to zdecydowanie zaciekawia czytelnika. Super była też ta retrospekcja! (moment z szefem - Romanem? xD jakoś tak) naprawdę uważam, że te lata pisania różnorodnych opowiadać daje niesamowite efekty i taką dojrzałość pisarską!
    Życzę Ci wielkiej kariery pisaki.
    Czekam na następny odcinek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tom nie chce seksu, bo zabrał do restauracji? Chyba ktoś tu zapomniał o najsłynniejszej randkowej zasadzie, 3xK - kino, kolacja i... wiadomo :D. Kina brakuje, ale kolacja jest już na miejscu, więc właściwie chłopak jest na dobrej drodze - nikt mi nie wmówi, że Tom Kaulitz ma tak czyste zamiary! Może nie oczekuje JEDYNIE seksu, ale seksu i czegoś więcej po nim :D.
    Sen? Mogłam się spodziewać, że jakoś tak to rozegrasz :>. Chociaż przyznam szczerze, że zamiast gadki z szefem i relacji o tym, jak cudownie jest wrócić do pracy, wolałabym dłużej przeczytać o Billku :3. Btw, nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby dwa poprzednie odcinki były połączone - nie krępuj się i pisz dla nas więcej ;).

    OdpowiedzUsuń