Słowa
chłopaka wprawiły ją w stan, którego dawno nie czuła. Oczywiście zgodziła się
pójść z nim na randkę, taką prawdziwą poza szpitalem i jej domem. Momentalnie
przypomniała sobie jego ostatnią wizytę, która tak naprawdę była dość…
krępująca. Mimo, że cieszyła się z jego wizyty, rozmawiali ze sobą dość
sztywno, dochodząc do wniosku, że tak naprawdę się nie znają. Chciała go poznać
nie jako pacjenta, którym jakiś czas temu był, a jako mężczyznę… może nawet
przyszłego chłopaka. Pragnęła wiedzieć o nim jak najwięcej, bo mimo ich
wcześniejszych wypadów do szpitalnej kawiarni, wciąż miała wrażenie, że tak
naprawdę poza tamtym miejscem to wcale go nie zna.
,,Wolałabym nie wiedzieć wszystkiego z
głupiej Wikipedii albo Google. Pewnie większość rzeczy jest zmyślona, czy też
przekręcona. Chociaż kto wie, może jego brat faktycznie miał taką bogatą
przeszłość… a Bill czeka na wielką miłość. To miłe, ale i smutne. Bo ile
mogłabym czekać na to by się zakochać? Ale czy zakochałam się kiedyś tak
naprawdę? Park był chyba tylko zauroczeniem. Po jego wyjeździe było mi smutno,
ale nie rozpaczałam, a moje życie jakoś specjalnie się nie zmieniło. Tak… ja
chyba też czekam na wielką miłość, która rzuci mnie na kolana.’’
Gdy
tylko doszła do tych wniosków, uśmiechnęła się lekko do siebie. Tak,
zdecydowanie też czekała na tą jedną, niepowtarzalną, piękną miłość. Gdyby
tylko jej znalezienie było takie proste i łatwe. Chciała znaleźć osobę, która
będzie dla niej kimś naprawdę ważnym, kimś kto sprawi, że jej dzień będzie
słoneczny, mimo że za oknem będzie burza z deszczem. Może słońce wzejdzie i dla
niej, tym razem naprawdę.
*
Sobota
zbliżała się wielkimi krokami, a chłopak odczuwał coraz większą euforię
spowodowaną tym jednym spotkaniem z dziewczyną, która od początku zawojowała
jego sercem. Nawet wtedy, gdy jej nie znał, wiedział, że jest wyjątkowa. Miała
w sobie coś, co sprawiało, że uśmiech sam pojawiał się na jego twarzy i
utrzymywał się na długo po rozmowie z nią.
Przygotowania
do wyjścia zaczął na trzy godziny przed wyjściem i o dziwo ledwo zdążył. Do
końca w głowie układał cały plan, zastanawiając się, czy na pewno się
dziewczynie spodoba. Niecodziennie zabierał kogoś takiego na randkę, więc
naprawdę chciał by było idealnie. Gdy stawał pod jej domem, czuł się tak jak za
pierwszym razem. Zaśmiał się pod nosem, przypominając sobie jak przez jego
szybko bijące serce został skazany na kolejne badania. Blondynka w ogóle nie
pomyślała o tym, że to jej widok pobudził jego organ do szybszej pracy, niemal
wypadając z jego klatki. Zerknął na lusterko i odetchnął głęboko, chcąc
uspokoić się choć trochę, a następnie wyszedł z samochodu i wziął bukiet, który
kupił po drodze. Łososiowe goździki, ulubione kwiaty Angeli. Po chwili pukał
już do drzwi, przygryzając nerwowo wargę. To ten moment, nie ma już odwrotu.
Gdy tylko drzwi się otworzyły, stanęła w nich dziewczyna, która sprawiła, że
chłopak zamarł zauroczony. Sukienka w błękitnym kolorze idealnie pasowała do
jej fiołkowych oczu i malinowych warg. Długie blond włosy, spięła tym razem z
boku piękną spinką w kształcie kwiatu idealnie pasującą do białych, długich
kozaków na dość wysokim obcasie, za co Bill ją podziwiał.
-Wyglądasz… przepięknie –
zamruczał wciąż zauroczony tym widokiem. – To dla Ciebie, piękna – podał jej
bukiet, co wywołało u niej uroczy uśmiech.
-Dziękuję… i za komplement i
za kwiaty. Piękne – mówiąc to, musnęła jego policzek ciepłymi ustami, co
wywołało u niego przyjemny dreszcz.
-Nie musisz dziękować.
Stwierdziłem tylko fakt – uśmiechnął się, po czym podał jej dłoń i gdy zamknęła
dom, ruszył do samochodu.
-Wiesz, że będę –
zachichotała, spoglądając na niego. Przy nim czuła się naprawdę wyjątkowo i
jakoś… inaczej. Widziała w jego oczach podziw i sympatię, ale także błysk,
którego u nikogo wcześniej nie widziała.
-Wiem – dołączył do niej, po
czym otworzył jej drzwi i poczekał aż wsiądzie. Gdy tylko zajęła swoje miejsce,
obszedł samochód i zasiadł za kierownicą, ruszając w sobie znanym kierunku.
-Co dziś zaplanowałeś? –
zapytała po chwili siedzenia i podziwiania wnętrza samochodu. Trochę ją
dziwiło, że chłopak się nie bał prowadzić po tym co go spotkało. Zdecydowanie
musi go o to zapytać, ale jeszcze nie teraz.
-Niespodziankę. Myślę, że Ci
się spodoba… - zerknął na nią - …a przynajmniej mam taką nadzieję.
-Aż jestem ciekawa, co wymyśliłeś
– uśmiechnęła się pod nosem, walcząc z sobą, by nie wpatrywać się w niego jak
jakaś zwariowana psychofanka. W sumie to było bardzo trudne, gdyż prowadząc
wyglądał niesamowicie seksownie. Naprawdę ciężko było jej się powstrzymać od
westchnięcia, gdy widziała jego męskie dłonie obejmujące kierownicę tak pewnie
jakby robił to od urodzenia. Z trudem oderwała od niego wzrok i z uporem
maniaka zaczęła obserwować mijane widoki, starając się wybić z głowy widok
chłopaka.
-Obiecuję Ci, że warto czekać
– zamruczał.
Droga dłużyła jej się niemiłosiernie. Wiedziała, że ma na
co czekać i przez to jej umysł zaczął tworzyć różne wizje tego, czego może się
po chłopaku spodziewać. Pamiętała jak chłopak mówił jej zawsze, że lubi
zaskakiwać swoje wybranki, albo wymyślać coś mega romantycznego. Ona sama była
romantyczką, więc wiedziała, że jeśli jest tak jak Wokalista mówił to nie ma co
się obawiać. Gdy w końcu stanęli przed wielkim budynkiem, nie wiedziała co
zrobić. Uniosła jedną brew wyżej, czytając napis nad wejściem i spojrzała
zdziwiona na chłopaka.
-Czy ty mnie zabrałeś do
Planetarium? – zapytała, jakby chcąc się upewnić, że dobrze czyta.
-Tak… pomyślałem sobie, że
piknik byłby idealny. Niestety jest zima, więc łąka z kocem i koszykiem odpada.
Ale… możemy podziwiać gwiazdy w pomieszczeniu – puścił jej oczko z uśmiechem,
po czym wysiadł i pomógł jej wysiąść.
-Jesteś niemożliwy –
westchnęła z uśmiechem. Nie spodziewała się takiej randki, różne scenariusze
przewijały się przez jej głowę, jednak nigdy nie wpadłaby na to. Musiała
przyznać, że zaimponował jej. I to bardzo.
-Wiem – zaśmiał się cicho, po
czym złapał ją za rękę i ruszył do środka, modląc się, by ekipa pracująca w
Planetarium zrobiła to o co ich prosił. – Mam nadzieję, że Ci się spodoba. –
Wpuścił ją pierwszą, po czym zamknął za nimi drzwi. Uśmiechnął się do siebie
widząc jak droga do głównej sali jest oświetlona drogą ze świeczek, przez co
wydawało się to bardzo romantyczne. – A teraz idziemy do sali – złapał ją za
dłoń i zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, poprowadził ją przez ścieżkę.
Niedługo później znaleźli się w wielkiej sali, pośrodku której na stosie
poduszek leżał koc, a obok niego ustawione zostały różne przysmaki takie jak
winogrona, truskawki w czekoladzie, a nawet świeżo obrany ananas, który roznosił
swój cudowny zapach. Fotele, które na co dzień były rozstawione, teraz
zniknęły, dając im więcej miejsca do siedzenia.
-O Jezusie… Tu jest
niesamowicie – szepnęła, patrząc na to wszystko. Poczuła jak jej serce
przyspiesza pracę. Naprawdę nie spodziewała się czegoś tak romantycznego z jego
strony. To było bardzo miłe i niesamowite.
-Poczekaj aż zaczniemy seans
– szepnął przy jej uchu i poprowadził ją do koca. Gdy tylko zdjęli zbędne
okrycia, zajęli miejsce na kocyku i gdy tylko chłopak nalał im wina, światło
zgasło, a nad nimi pojawił się cały gwiazdozbiór.
-Boże… To jest… piękne –
westchnęła rozmarzona, patrząc na gwiazdy z nie małym podziwem. Tak,
zdecydowanie to było coś, czego nigdy nie zapomni.
Chłopak przez chwilę wpatrywał się w zahipnotyzowaną dziewczynę,
uśmiechając się delikatnie do siebie. Cieszył się, że sprawił jej tyle radości,
w końcu do tego dążył. Obserwował jak patrzy na gwiazdy widniejące na suficie i
podziwiał ją, czując jak jego serce bije szybszym rytmem. Zawsze, gdy przy niej
był, jego serce szalało, a on nie mógł ukryć tego, że bardzo to lubił.
,,No Kaulitz, nieźle Cię wzięło. Muszę
przestać zachowywać się jak jakiś chory psychopata, bo się jeszcze wystraszy i
nici z tej randki!’’ – skarcił
siebie w myślach, również przenosząc wzrok na gwiazdy. - ,,Ok. I co teraz? Jestem z nią w
tym magicznym miejscu, cudowne widoki nad nami… jak i przede mną.’’ – pomyślał z uśmieszkiem, znów zerkając na blondynkę,
przez co ich oczy się spotkały. - ,,Dobra! Ona też mnie obserwuje! Przydałoby
się coś powiedzieć! Cokolwiek…’’
-Naprawdę podoba mi się taka
niespodzianka. – Blondynka nieświadomie uratowała Billa od popadnięcia w
totalną panikę. Uśmiechała się teraz do niego słodko, patrząc prosto w jego
cudowne, czekoladowe oczy.
-Cieszę się, naprawdę.
Chciałem aby to było coś wyjątkowego – odwzajemnił uśmiech. – I oryginalnego.
-Udało się. Jestem pod
wrażeniem. To cudowne i niesamowicie romantyczne – zamruczała.
-Starałem się – szepnął.
-I wyszło – upiła trochę
wina. – Jak na to wpadłeś?
-W sumie to nie było trudne.
Naprawdę chciałem zrobić coś oryginalnego. Wystarczyło, że stojąc na tarasie
spojrzałem w górę. I wiedziałem już, że oglądanie gwiazd będzie idealne. A co
do Planetarium… cóż, nie powiem, żeby to było pierwsze co wpadło mi do głowy –
zaśmiał się.
-Czyli prawdą jest to, że
jesteś nieuleczalnym romantykiem? – Delikatny uśmiech pojawił się na jej
twarzy, gdy zadała mu to pytanie. Znała na nie odpowiedź, w końcu miała dowód w
postaci owej randki, na której teraz byli.
-Tak. To prawda – przytaknął
z uśmiechem.
-I czekasz na tą jedną
jedyną? – To pytanie nie było tym, co chciała powiedzieć w tym momencie.
Wyleciało z jej ust zanim zdążyła ugryźć się w język.
-Czyżbyś czytała o mnie w
Internecie? – zaśmiał się pod nosem, spoglądając na nią z zaciekawieniem. Nie
wiedział czemu, ale pochlebiało mu to, że Angela szukała o nim informacji.
Znaczyło to dla niego to, że jakoś się nim interesowała poza ich spotkaniami.
-Może – odparła wymijająco,
uśmiechając się tajemniczo.
-I tak wiem, że tak! Lepiej
mów, co jeszcze wyczytałaś – zamruczał rozbawiony, gdy zobaczył jak jej
policzki przybierają lekko zaróżowiony kolor.
-Różne rzeczy – wzruszyła
ramionami, spuszczając głowę. – Głównie jest o tym, że jesteś romantykiem,
czekasz na dziewczynę, która zawładnie Twoim światem i dzięki, której
poczujesz, że żyjesz. – Mówiąc to patrzyła na czerwony trunek, który trzymała w
ręce, uśmiechając się lekko do siebie i swoich słów.
-Nic poza tym? – patrzył na
nią, czując jak mięknie mu serce. Była niesamowicie urocza, gdy popadała w
zakłopotanie. Nie dał jej odpowiedzieć, nie chciał. Przybliżył się do niej i
złapał ją za brodę, lekko unosząc jej twarz, by na niego spojrzała. Uśmiechnął
się lekko, po czym pochylił się delikatnie, jeszcze bardziej zmniejszając tym
samym dystans między nimi. Od pocałunku w szpitalu żadne z nich nie myślało, że
znów się spotkają poza murami tego medycznego centrum. Ale jednak postanowili
się widywać, a raczej on nie dał jej wyboru, za co była mu wdzięczna. Tak czy
inaczej, od tamtego czasu Wokalista bardzo tego pragnął. Znów poczuć jej
słodkie i pełne wargi, znów być blisko. Jednak podczas jego ostatniej wizyty
czuł, że to nie najlepszy czas aby znów złączyć ich wargi. Teraz jednak
wiedział, że to idealny moment. Bo czego można chcieć więcej niż pikniku pod
gwiazdami i równie romantycznego pocałunku. Całkowicie zmniejszył dystans
między ich ustami i po chwili pocałował ją delikatnie, ale czule. Gdy
dziewczyna nie zaprotestowała, pogłębił trochę pocałunek, kładąc dłoń na jej
karku.
Gdy tylko poczuła jego wargi na swoich, miała ochotę
westchnąć w jego usta. Czuła niesamowitą przyjemność wynikającą z tego
pocałunku, z jego bliskości. Odwzajemniała go, dzięki czemu ich pocałunek
zmienił się w bardziej namiętny i tym razem dziewczyna nie ukryła swojego
cichego jęku zadowolenia, co zdecydowanie usatysfakcjonowało chłopaka. Po
chwili oderwali się od siebie, czując że ich płuca domagają się tlenu. Angela
spojrzała w jego oczy, widząc w nich blask jakiego jeszcze nie widziała.
-To dopiero było niesamowite
– zamruczał z delikatnym uśmiechem, obejmując ją ramieniem.
-Nie śmiem zaprzeczyć –
powiedziała zadowolona z takiego obiegu spraw. Oparła głowę o jego ramię i
spojrzała w gwiazdy nad nimi. – Jeszcze żaden mężczyzna nie zrobił dla mnie tak
cudownej rzeczy jak Ty - szepnęła po chwili przyjemnej ciszy.
-Naprawdę? – nie mógł ukryć
zdziwienia. Podejrzewał, że jego pomysł był oryginalny, ale myślał, że
dziewczyna zaznała kiedyś równie romantycznych przygód. Słysząc jednak od niej
to zdanie, poczuł jak rośnie w nim niesamowita duma i radość.
-Naprawdę. Zazwyczaj było to
kino, albo kolacja… ale nigdy coś takiego – uśmiechnęła się, zerkając na niego.
-Nawet nie wiesz ile to dla
mnie znaczy – pocałował ją czule. Czuł, że od tego wieczora będzie mógł
spokojnie smakować jej ust kiedy tylko zapragnie. Zdecydowanie mógł zaliczyć
ten wieczór do najlepszych wieczorów w jego życiu.
Po tym jednym incydencie nastąpiło ich jeszcze więcej,
jednak przeplatali je rozmową, którą spokojnie mogli uznać za mniej krępującą,
a zarazem ciekawą i sprawiającą, że podczas tej jednej randki poznali siebie o
wiele lepiej niż przy kawach w szpitalu, czy przesiadywaniu w sali chłopaka.
Oboje otwarcie ze sobą rozmawiali, odpowiadając na swoje pytania lub po prostu
znajdując żywy temat do rozmowy. Po wszystkim wsiedli do samochodu i chłopak
odwiózł dziewczynę do domu, lecz tym razem jak na złość droga wydawała się
niesamowicie krótka… za krótka.
-Naprawdę cudownie się
bawiłam – uśmiechnęła się do chłopaka, stojąc pod drzwiami własnego domu.
-Ja też. I mam nadzieję, że
to powtórzymy – zamruczał z uroczym uśmiechem, jednocześnie obejmując ją
delikatnie w pasie.
-Nie mówię nie – spojrzała w
jego oczy, a już po chwili poczuła jak ich wargi znów łączą się w czułym
pocałunku.
-Dobranoc Aniele – zamruczał
przy jej ustach, po czym ruszył do swojego samochodu i niedługo później zniknął
za zakrętem, zostawiając blondynkę samą z szybko bijącym sercem. Dłuższą chwilę
dochodziła do siebie, a gdy w końcu trochę ochłonęła, zniknęła za drzwiami,
chroniąc się przed mrozem. Mimo wszystko czuła się tak jakby miała gorączkę,
całe jej ciało było rozpalone, a na policzkach widniały urocze wypieki. Czuła
się jak jakaś zakochana nastolatka, która miała swój pierwszy pocałunek i już
wiedziała, że kocha to uczucie.
*
Kolejna
randka sprawiała, że Tom przekonywał się do tego jak bardzo brakowało mu
towarzystwa tej dziewczyny. Była zabawna, urocza, ale miała też swój
charakterek, którym go urzekła. Tym razem jako miejsce ich randki postanowił
wybrać swój własny dom. Dzielił go co prawda z bratem, jednak tym razem
wiedział, że Bill nie wróci. Zatracił się w pisaniu piosenek i zapowiedział, że
nie ma zamiaru wyjść ze studia póki nie skończy choć jednej dobrej piosenki. A
to mogło trwać wieczność. Tak więc w cudownym humorze krzątał się po kuchni,
szykując swoje popisowe danie, którym wszyscy się zawsze zachwycali. Gdy pyszne
spaghetti a’la Kaulitz było gotowe, a reszta rzeczy przygotowana, sam zabrał
się za oporządzenie własnego wyglądu. Skończył akurat na czas, bo gdy tylko
kończył ubierać sweter, w domu rozszedł się głośny dźwięk dzwonka. Nie chcąc by
dziewczyna czekała, zbiegł na dół i już po chwili trzymał ją w swoich
ramionach, całując jej zmarznięte wargi i ogrzewając własnym ciałem. Tak,
zdecydowanie brakowało mu przez ten cały czas jej towarzystwa.
-Tom… spokojnie. Mamy całą
noc – zamruczała z uśmieszkiem, łapiąc oddech.
-I właśnie dlatego nie mogę
być spokojny – poruszał brwiami momentalnie uśmiechając się swoim popisowym,
cwaniackim uśmieszkiem.
-No tak, a czego innego
mogłabym się spodziewać – zaśmiała się, zdejmując czapkę i uwalniając tym samym
burzę swoich rudych włosów. Gdy tylko chłopak dał jej się do końca ogarnąć,
stanęła przed nim z uśmiechem, czekając aż skończy ją podziwiać.
-Wyglądasz seksownie –
zamruczał i ponownie pocałował ją namiętnie, przyciskając do swojego ciała.
-Skarbie… - niemal jęknęła w
jego usta, czując, że niedługo i jej skończy się cierpliwość. – Najpierw coś
zjedzmy. Pamiętasz? Obiecałeś mi danie, którego nigdy nie zapomnę – zamruczała
z uśmiechem.
-Wiesz jak to dwuznacznie
zabrzmiało? Chcesz się nade mną poznęcać, co? – zaśmiał się, odsuwając się
lekko od niej.
-Ja? Skąd – szatański uśmiech
przebiegł na jej pięknej twarzy, sprawiając, że przez jego ciało przebiegł przyjemny
dreszcz.
-Camilla, proszę Cię. Bo
zaraz przejdziemy od razu do deseru – uśmiechnął się nie mniej demonicznie co
ona.
-Wiesz, ze nie miałabym nic
przeciwko – puściła mu oczko. – Ale jako, że jestem po długiej zmianie, chętnie
zjem coś normalnego – zamruczała, kierując się do jadalni.
-Oczywiście kochanie –
odpowiedział, idąc do kuchni. Miał straszną ochotę zasmakować jej ciała, jednak
wiedział, że musi na to zapracować. Pracował, cały czas… każda randka równała
się z jego zmaganiami by zachować romantyczny nastrój, albo po prostu nie
zakończyć ich spotkania w łóżku. Dzisiaj jednak oboje wiedzieli, że to ta noc,
dzisiaj chcą tego oboje i dziewczyna od początku dawała mu jasno do
zrozumienia, czego oczekuje i czego pragnie.
Gdy tylko uspokoił swoje ‘nerwy’, które przez nią były w
strzępkach, wziął porcje z jedzeniem i zaniósł do pomieszczenia, w którym
czekała na niego Camilla.
-Postarałeś się widzę –
uśmiechnęła się do niego, siedząc przy ładnie zastawionym stole.
-Ja zawsze się staram –
odwzajemnił uśmiech, kładąc przed nią talerz. Po chwili nalał im wina i sam
zasiadł przy stole.
-Pachnie smakowicie –
zamruczała.
-Posmakuj.
-Z przyjemnością – wzięła
widelec i już po chwili próbowała specjału Toma. – Mmmm.. pycha – westchnęła z
zadowoleniem.
-Cieszę się, że dogodziłem –
zaśmiał się cicho, sam zaczynając jeść.
Posiłek zleciał im na rozmowach, które nieraz przeradzały
się w ostry flirt dający im nie małą satysfakcję. Oboje kochali sprawiać, żeby
druga osoba niemal błaga o przejście dalej, czując jak cała płonie w
oczekiwaniu na ten jeden jedyny moment. Po wszystkim zarówno Tom jak i Camilla
wiedzieli, że zrezygnują z deseru w postaci słodkości na rzecz przeniesienia
się do sypialni. Tak jak reszta domu, prywatne sanktuarium Gitarzysty było
równie przestronne. Wielkie łóżko stojące po środku niemal krzyczało i błagało
by się na nim położyć.
-To teraz możemy skorzystać z
tego, że tu jesteśmy - poruszał brwiami i objął ją.
-Hmm.. Co masz konkretnie na
myśli? - objęła jego kark z łobuzerskim uśmieszkiem i ciągnąc go za sobą oparła
się o drzwi, zamykając je jednocześnie.
-Może małą zabawę na łóżku? -
przeniósł ręce na jej pośladki.
-Z Barbie już wyrosłam -
westchnęła udając zmartwienie. Uwielbiała sobie z nim pogrywać, niemal od razu
przypomniała sobie ich pierwszą wspólną noc, która miała miejsce jakiś czas
temu.
-A kto tu mówi o Barbie? - zaśmiał
się i przyciskając ją do drzwi. Niemal od razu zaczął ją namiętnie całować.
-Chcesz żebym robiła z Tobą
takie rzeczy? - uniosła jedną brew wyżej, odwzajemniając pocałunki z
westchnięciem rozkoszy. Po chwili jednak opamiętała się trochę i wymknęła się
mu, po czym skierowała się ku wielkiemu meblu z aksamitną, fioletową pościelą.
-A dlaczego nie? - uśmiechnął
się cwano, obserwując jej ruchy. Musiał przyznać, że Camilla nic się nie
zmieniła. Wciąż potrafiła sprawić, że miał na nią niesamowitą ochotę,
wystarczył jej jeden ruch, gest... spojrzenie.
-Nie twierdze, że mam jakieś
przeciwwskazania - przygryzła wargę. - Grzechem byłoby zmarnować taką okazję.
-No właśnie - niemal z
prędkością światła, ponownie zjawił się przy niej i wziął ją w swoje ramiona,
znów zaczynając całować zachłannie jej usta. Po chwili pieszczenia jej
krwistoczerwonych warg, przeszedł na szyje, dekolt, jednocześnie bez krępacji
wkładając dłoń pod jej bluzkę, a po chwili już ją z niej ściągnął.
Miał
duże, pełne usta, które można by było całować całymi wiekami, jeśli tylko się
chce. Ona nie koniecznie marzyła o tym by w jej życiu ważne były tylko te usta,
chociaż była to dość przyjemna perspektywa. Wpadła w miękką pościel, jak przez
mgłę widząc gdzie odrzuca jego sweter. Jego ciało delikatnie opadło na nią, a
zapach jego perfum szybko znalazł drogę do jej nozdrzy przez co zawirowało jej
w głowie, mocno, prawie, że rozbrajając ją całkowicie. Pozbyli się wzajemnie
swoich ubrań w rekordowym tempie, zbliżając się tym samym do tego, czego oboje
chcieli odkąd dzisiaj przekroczyła próg tego domu. Pragnęła go bardziej niż
kogokolwiek wcześniej i była wręcz pewna, że i tym razem nie będzie żałować
swojej decyzji o wspólnej nocy z tym niesamowicie seksownym obiektem kobiecych
westchnień. Gdy ponownie ją pocałował, chłopak wsunął się w nią, tłumiąc jej
jęk swoimi ustami. Zdecydowanie to było to, czego dzisiaj chciała, czego
potrzebowała.
Tarzali
się w miękkiej pościeli z zadowolonymi minami, chichocząc i dając upust każdemu
pragnieniu i każdej zachciance. On dobrze wiedział, co szeptać kobiecie do
ucha, a ona dobrze wiedziała co odszeptywać, gdy tylko z wrażenia nie zapierało
jej oddechu w piersiach. Oboje dostali to czego chcieli, a gdyby kazali wybrać
jej sex, który był najlepszy w jej życiu, nie zawahałaby się ani chwili,
podobnie jak i on.
***********************************************************
CDN.
Odcinek
pojawił się właśnie dzisiaj, bo od jutra zaczyna się moja męczarnia na uczelni,
przez co nie wiem, kiedy pojawi się następny xD jednak myślę, że podczas moich
mega interesujących wykładów, zdążę napisać coś jeszcze nie raz i odcinki dalej
będą się pojawiać w miarę regularnie xD
Co
do długości, wiem, że zawsze były te odcinki krótkie, jednak myślę, że choć
trochę Wam to zrekompensowałam dzisiejszą 16-stką ;)
W końcu jakiś długi odcinek xD Aż jestem zaskoczona taką ilością seksu!(czyt.tekstu^^) Ekhm :D Bill w ogóle poszedł na całość nie ma co, jedna wizyta w planetarium i już kobieta jest jego! W sumie wiesz, co by pasowało pod tymi gwiazdami na tych poduszkach? ]:-> Wiesz ;D Cóż no... chyba nie ma co więcej tu dodać xD Jest pięknie, tak jak powinno być w końcu! :D Chociaż no... ten TEKST w szpitalu byłby jeszcze mile widziany xD Jednak Tom postawił również na romantyzm! Bill pewnie tyle mu o tym opowiadał, że w końcu się tym zaraził XD I dobrze! No to tyle xd Dziś nie będzie podsumowania! xd
OdpowiedzUsuńAlbo jednak będzie! xd Podsumowując: Więcej tarzania! xd
UsuńO, sam Bill i Tom i w sumie bardzo podobne do siebie sytuacje: i jeden i drugi na randce ze swoimi pięknościami. Czekam na jakiś rozówj kacji, to znaczy... hm. Na moment, kiedey coś zacznie się dziać ;) Bo jak na razie jest bardzo miło, aż zbyt miło. No, czekam na nexta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńSpokoojnie:d kochamy , więc poczekamy;D Odcinek zajebisty.
OdpowiedzUsuńAbbyCarter
Randka Billa z Angelą była strasznie słodka. Wprost nie mogę się doczekać kiedy będą razem. Duży plus dla Billa za jego pomysłowość.
OdpowiedzUsuńCzekam aż akcja się rozwinie. Jestem niezmiernie ciekawa co wymyślisz.
Odcinek czytałam, jadąc z Katowic do Krakowa (cóż, czas w podróży jakoś trzeba zabić, a ja staram się to robić produktywnie :D), więc mogłam go przeanalizować w towarzystwie pięknych krajobrazów krajowej A4. Zdecydowanie przyjemniej było wyobrażać sobie Billa w planetarium, niż gapić się na siedzącego obok faceta. Anyway, marzy mi się taka fajna randka, na której chłopak tak bardzo by się postarał - zrobiłaś to w bardzo Kaulitzowym stylu, a przynajmniej w takim, jakiego sobie Billa wyobrażamy :). No i Tom chyba posłuchał mojej propozycji. Była kolacja, tylko kina brakło. Podoba mi się sposób, w jaki opisujesz zbliżenia; nie jest nachalny, a to zawsze przyjemniej się czyta ;).
OdpowiedzUsuńRandka w Planetarium zwaliła mnie z nóg! To było naprawdę bardzo romantyczne! Nie przyszłoby mi do głowy to, że Bill tam właśnie mógłby zabrać Angelę. Masz głowę do takich rzeczy, kobieto :D Jestem ciekawa kolejnej randki tej dwójki... Co wymyślisz następnym razem? ;>
OdpowiedzUsuńTom i Camilla widzę nie próżnują :D Lubię czytać fragmenty z nimi... Są takie... z charakterem. Ona niby niedostępna, ale zarazem go pragnie, a on nie może powstrzymać uczuć, jakimi ją darzy. Naprawdę super się to czyta :D I to ich spotkanie zakończone zbliżeniem było takie... Piękne. Dobrze, że oboje tego chcieli i czuli, że to właśnie ten moment. Strasznie podobał mi się ten cały odcinek :)
Czekam więc na kolejny i pozdrawiam! :*
Przepraszam też, że tak późno komentuję.