Ciepłe krople wody spływały po jej ciele strużkami, dzięki
czemu jej ciało mieniło się od światła słonecznego, które wpadało przez małe,
łazienkowe okienko. Właśnie owa woda sprawiała, że nie chciała wychodzić spod
prysznica, cudowna i orzeźwiająca, oczyszczała jej umysł i pozwalał myśleć,
przetrwać kolejny długi dzień w pracy i nie tylko. Westchnęła głośno, opierając
dłoń o ścianę i pozwalając by woda zmoczyła jej krótkie włosy.
-Abby! Wyłaź natychmiast do jasnej cholery!
Ten krzyk sprawił, że po plecach kobiety przebiegł
nieprzyjemny dreszcz. Miała ochotę skulić się pod tym prysznicem i zostać tu
jak najdłużej, aż uspokoi się i będzie dobrze. Jej dzieciństwo na tym właśnie
polegało. W gorszych momentach zamykała się w łazience, albo pokoju i po prostu
czekała aż wszystko minie. Tym razem wiedziała, że nie może sobie na to
pozwolić. Była dorosła i poniekąd obiecywała sobie, że nikt nigdy nie sprawi
już by znów tak się bała. Zakręciła wodę i otworzyła drzwi kabiny, zamierając
na chwilę. Jej ciało pokryło się gęsią skórką, podczas, gdy umysł podpowiadał,
by wracała do tego ciepła, które jeszcze przed chwilą czuła.
-Córeczko, kochanie moje. Chodź, bo się spóźnisz.
Słodki głos jej mamy sprawił, że uśmiechnęła się kpiąco.
Przed chwilą była gotowa ją zabić, a teraz martwiła się o jej pracę.
Przeczesała dłonią mokre włosy, po czym zajęła się wycieraniem i suszeniem
ciała. Wiedziała, że musi w końcu opuścić to bezpieczne pomieszczenie i potem
już nic nie uchroni jej przed jej własną, chorą matką. Gdy tylko wyszykowała
się do pracy, przekręciła kluczyk w drzwiach i wyszła od razu do zimnego
salonu, w którym siedziała jej mama i najzwyczajniej w świecie szyła coś na
maszynie. Westchnęła cicho i ruszyła w stronę kuchni, ignorując kobietę jak
tylko mogła.
-Abby, nie skradaj się tak. I tak Cię widzę – odparła
rozbawionym głosem, wstając znad maszyny i kierując się w stronę córki. –
Zobacz co uszyłam. W sam raz dla Ciebie – uśmiechnęła się szeroko, pokazując
jej fioletową sukienkę.
-Wiesz mamo, że nie noszę takich rzeczy – zerknęła na rzecz,
nalewając sobie kawy do ukochanego kubka w kolorze oliwkowym. Widziała jak mina
jej mamy się diametralnie zmienia, przez co po chwili pożałowała, że to
powiedziała.
-No tak! Jak masz coś mieć ode mnie to Ci się nie podoba! –
Sukienka, którą dopiero co uszyła wylądowała na ziemi. – Ty nigdy nie chcesz
mnie docenić. A ja się tak staram – jej głos się załamał, a z oczu zaczęły
lecieć łzy.
-Mamo… - westchnęła, urywając. Nie bardzo wiedziała, co jej
powiedzieć, jak pocieszyć. – Przepraszam, piękna sukienka – wydusiła w końcu,
obejmując płaczącą kobietę.
-Naprawdę tak sądzisz? Oh, to cudownie! – Momentalnie
kobieta się rozweseliła. Jej oczy znów błyszczały radością, a po łzach nie było
nawet śladu. - Doszyję Ci do niej bolerko. A jutro kupimy do niej buty.
Będziesz wyglądać cudownie
-Oczywiście – wymusiła uśmiech. – Ale teraz wychodzę do
pracy. Uważaj na siebie – cmoknęła kobietę w policzek, po czym wzięła kurtkę i
po chwili zniknęła za drzwiami. Gdy tylko wyszła na świeże powietrze, poczuła
jak okropny ciężar spada z jej klatki, a ona znów może oddychać.
*
-Przyszłam do mojej córki! Leczy tu! Dr Abby Lockhart! A w
między czasie, może ktoś się skusi na babeczkę? Albo soczek, świeżo wyciśnięty!
– Kobieta wesoło trajkotała przy recepcji, czekając aż ktoś zawoła jej córkę.
Luka obserwował ją odkąd tylko weszła do ich szpitala. Od razu zauważył, że
jego dziewczyna jest bardzo podobna do swojej mamy, co wywołało uśmiech na jego
twarzy. Bez zastanowienia podszedł do niej z zamiarem przywitania się.
-Dzień dobry, pani Lockhart – uśmiechnął się do niej ciepło.
-Maggie Wyczenski
– poprawiła go z uśmiechem. – A Pan to?
-Luka Kovac. Znam
pani córkę, Abby. Asystuje przy operacji, ale może pani na nią zaczekać. O ile
ma Pani czas.
-Oh! Mam dużo
czasu, bardzo dużo. Rozumiem, że moja córka jest zajęta. Poczekam – ruszyła do
świetlicy, w której przesiadywali lekarze. – Pracuje Pan z moją córką? –
Spojrzała na lekarza, zatrzymując się z ręką na klamce.
-Tak. Jest
świetną lekarką.
-Świetną,
świetną! Ale przez to nie ma dla mnie czasu! – Jej radość momentalnie zmieniła
się w złość, która wręcz z niej emanowała. Gdy tylko to powiedziała, zniknęła w
pomieszczeniu, zostawiając zdezorientowanego Lukę samego. Po chwili otrząsnął
się z szoku jaki wywołała w nim owa kobieta i jej zmiany nastroju, po czym
ruszył po swoją dziewczynę. Cały czas miał mieszane uczucia w związku z tym co
się chwilę temu stało. Czy mama Abby ma coś wspólnego ze złym samopoczuciem
dziewczyny? To pytanie nie dawało mu spokoju, więc, gdy tylko znalazł się przed
salą operacyjną, postanowił, że wyjaśni tą sprawę raz na zawsze.
-Dr Lockhart.
Jest pani potrzebna na Ostrym Dyżurze – oznajmił, zasłaniając sobie usta
specjalną maską.
-Teraz nie mogę.
– Nawet na niego nie spojrzała. Oddała się operacji i pacjentowi, pozbywając
się tym samym wszystkich emocji, jakie odczuła rano.
-To ważne. – Był
cierpliwy, bardzo. Teraz jednak chciał wiedzieć, co się dzieje. Musiał się
dowiedzieć wszystkiego. Kobieta zerknęła na niego, po czym westchnęła ciężko,
przekazując ssak innemu lekarzowi. Po chwili wyszli razem z sali, a gdy
znaleźli się na korytarzu, spojrzała na niego.
-O co chodzi?
-Przyszła Twoja
mama. Ale… nie wiem. Coś jest nie tak. Najpierw trajkotała i była cała w
skowronkach, a zaraz potem była wręcz wściekła. Jak ktoś może mieć aż takie
wahania? – Wiedział, że nie powinien. Nie teraz, nie tak. Ale cały wręcz
dygotał na ciele, a ta cała niewiedza przytłaczała go jeszcze bardziej.
-Moja mama?
Tutaj? Cholera! – Od razu ruszyła w stronę izby przyjęć, czując jak robi jej
się gorąco, a zaraz potem zimno.
,,Nie! Tylko nie tutaj! Po
co ona tu przyszła?!’’
-Abby! Powiedz o
co chodzi! – Luka niewiele myśląc, ruszył za nią starając się dorównać jej
kroku.
-Moja matka jest chora, ok?! Ma chorobę afektywną
dwubiegunową! – Wyrzuciła z siebie, nie bardzo wiedząc jak ukryć ten fakt przed
chłopakiem. Widział jej mamę, rozmawiał z nią… nawet doświadczył jej humorków.
Nic nie mogła już ukryć, nie przed nim.
-Co? – Momentalnie stanął w szoku. Nie pomyślał o tym, mimo,
że znał tą chorobę. Uczył się o niej na studiach, czytał o niej.
-Przestała brać leki. Mieszka u mnie, karzę jej brać te
pieprzone tabletki, ale ona ich nie bierze – westchnęła, zwalniając. Czuła się
o wiele lepiej, gdy wyrzuciła to z siebie. – Ta choroba powoduje, że ma wahania
nastrojów. Raz płacze, po chwili się śmieje… a jeszcze kiedy indziej jest
wściekła.
-Mogłaś mi powiedzieć. – Mężczyzna złapał jej rękę i odwrócił
w swoją stronę, jednocześnie zmuszając ją do zatrzymania się. – To dlatego
byłaś taka smutna? Przez nią? – Spojrzał głęboko w jej oczy, robił to milion
razy, ale zawsze uczucie było takie samo.
-Tak – westchnęła. – Ona sprawia, że każdy dzień jest cięższy
niż mógłby być.
-Coś na to poradzimy. Razem… - pocałował ją czule, zupełnie
nie zważając na to, że stoją po środku szpitalnego korytarza.
*
-Na serio jej mama jest chora? – Angela wciąż nie mogła
uwierzyć w to, co właśnie usłyszała od swojego przyjaciela. Widziała, że coś go
gryzie, jak tylko do niej podszedł. Teraz, po usłyszeniu, co takiego
przeszkadzało mu spokojnie chodzić po szpitalu, mogła śmiało powiedzieć, że
była w szoku. – Luka, musisz jej pomóc… Widać, że ją to już przerasta.
-Wiem. Ale jej mama nie zgodzi się na leczenie. A Abby chyba
nie chce poddać ją leczeniu wbrew jej woli – westchnął, pocierając palcami
zmęczone oczy.
-Spałeś coś w ogóle? – Słychać było zmartwienie w jej głosie.
Nie chciała by się wykończył, martwiąc się o swoją dziewczynę. Oczywiście nie
twierdziła, że Abby nie zasłużyła na to by się o nią martwić, ale wiedziała, że
Luka bardziej przyda się jej wyspany i wypoczęty niż taki jaki był teraz.
-Nie bardzo. Nie mogę – wstał z ławki na której siedzieli. –
Zasnę jak będę miał pewność, że ona zrobi coś z mamą. Coś dzięki czemu będzie
czuła się lepiej i przestanie się martwić. Wtedy dopiero zasnę – powiedział, po
czym wyrzucił pusty kubek po kawie i po chwili zniknął za szpitalnymi drzwiami.
,,Jeden problem goni drugi problem. Co się dzieje w tym
szpitalu?!’’
*
Siedząc na kanapie, czuł, że powinien coś zrobić w związku z
Angelą. Dziewczyna naprawdę była niesamowita i chciał by ich znajomość
przerodziła się w coś więcej. Nie raz mówiła mu, że nie może przywiązać się do
pacjenta, lecz teraz już nie był jej pacjentem i w końcu mógł pomyśleć o
prawdziwej randce. Spotkaniu, które zapamięta na długo, takie, które wyjdzie
poza szpitalną kawiarenkę i pozwoli im na bliższe poznanie się. Tak bardzo
chciał by w końcu ich spotkanie było takie, jakie sobie wymarzą. Bez piżamy,
bez wózka, bez zapachu szpitala. Jednak siedząc tak i myśląc, nie mógł wymyślić
nic, co mogłoby być oryginalne. W głowie miał restaurację, kino, spacer… nie
wiedział tylko, czy ona to lubi. Musiał koniecznie to sprawdzić, najlepiej
jeszcze dzisiaj. Z duszą na ramieniu wykręcił jej numer i czekał aż odbierze.
-Tak? – Długo nie musiał czekać, by usłyszeć jej delikatny
głos, przez który poczuł przyjemny dreszcz na plecach.
-Dzień dobry piękna pani doktor – zamruczał, opamiętując się
szybko. Mimo to, w środku czuł jak nerwy zjadają go żywcem. Jego żołądek
ścisnął się nieprzyjemnie, gdy zbliżał się do momentu, w którym będzie musiał
ujawnić powód dzwonienia.
-Oh, witaj Bill. – Niemal mógł usłyszeć jak się uśmiechnęła. Widział
to w swojej wyobraźni i słyszał w jej głosie. A może mu się to tylko wydawało.
Chciał mieć tą świadomość, że gdy ona go słyszy to aż cała skacze z radości, a
jej serce wariuje powodując u niej okropne palpitacje jakby chciało zaraz
wyskoczyć z jej piersi. On sam właśnie tak miał. Wystarczyło jedno jej słowo,
by ugięły się pod nim kolana, a serce zaczęło wariować.
,,Kaulitz! Uspokój się wreszcie!’’ – Skarcił się w myślach, po czym wziął
wdech, żeby się uspokoić.
-Niech zgadnę, dzwonisz, bo chciałeś porozmawiać – zagadała,
podczas, gdy on walczył sam ze sobą i swoimi uczuciami jakie w nim wzbudzała.
-Oczywiście. Jak zawsze – uśmiechnął się do siebie. – Z tym,
że dzisiaj jest coś jeszcze. – Mówiąc to poczuł, że nie ma już odwrotu.
,,No… Teraz się nie cofniesz. Zapytasz ją! Raz kozie śmierć! Ryzykuj!’’
-Tak? – Słyszał w jej głosie zdziwienie. Wcale jej się nie
dziwił, dzwonił do niej nagle i wyjeżdża z takim tekstem.
-Tak. Chciałem… Em… Chciałem się zapytać, czy umówiłabyś się
ze mną, na prawdziwą randkę? – Ledwo wydukał, czując że serce bije mu jak
szalone. Nie wiedział, czemu aż tak się boi. Może dlatego, że zależało mu na
tej znajomości. Chciał by dziewczyna spotkała się z nim i poznała go tak jak on
chciał poznać ją. Bez mieszania w to ich pracy, czy też osób trzecich jak było
bardzo często. Teraz chciał by byli tylko oni… sam na sam.
************************************************************
Cdn.
Minęło parę dni od poprzedniej publikacji. Dzisiejszy odcinek
miał na celu wyjaśnienie tajemniczego zachowania Abby oraz tego, co to za
choroba, na którą choruje jej mama.
Kolejną rzeczą są przemyślenia Billa… oczywiście nie mogło
tego zabraknąć. ;)
Mam dwa zastrzeżenia: dlaczego to jest takie krótkie i dlaczego jest tu tak mało Billa? Przez cały odcinek wyczekiwałam jakieś sceny z Kaulitzem, a ty na koniec ledwie raczysz mnie ich rozmową telefoniczną. Niecierpliwie czekam na ich randkę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja się podpisuję pod zastrzeżenia wyżej! I jeszcze uzupełnię, dlaczego w ogóle jest tak mało OBYDWÓCH KAULITZÓW XD Nie, żeby wątek z mamą Abby nie był ciekawy, bo mnie zaintrygował xd Ale jakbyś przedłużyła odcinek mogłoby być więcej przemyśleń Billa chociażby hahaha xd I w ogóle poszłam sobie spać, a Ty dopiero zdecydowałaś się publikować! XD Po prostu no bez komentarza xd Tak więc podsumowując: Więcej seksu... tzn tekstu ! xDD Tak, więcej tekstu ii Kaulitzów o XD
OdpowiedzUsuńA jak dla mnie to wątek Abby jest tak tragicznie zerżnięty z serialu, że aż mnie oczy bolą. Dziewczyno, oryginalności!
OdpowiedzUsuńTo miało być opowiadanie o Kaulitzach, kumam,że nie będziemy klepać o nich non stop, ale Stwórz własną wizję szpitala, pracowników i otaczających ich ludzi.!
od początku to opowiadanie było zlepkiem ER i Chirurgów. Dwóch seriali. Wiem, że to jest zerżnięte z serialu, jednak pozmieniałam niektóre szczegóły, niektóre wycięłam. Chciałam jakoś wyjaśnić chorobę, o której wcześniej napisałam, by nie zostawić tego bez niczego. Poza tym, od początku bazowałam na tych dwóch serialach zarówno pod względem lekarzy jak i niektórych akcji. Pewnie nie raz będzie coś, co było w jednym bądź w drugim serialu, taki cel miało to opowiadanie.
UsuńMimo to dziękuję za komentarz i szczerość.
To napisz opowiadanie łączące te dwa seriale, a nie na siłę chcesz zrobić z tego FFTH.
Usuńnie robię nic na siłę. po tym odcinku, nie będzie już takich sytuacji, bo odchodzę od pisania z ER i Chirurgów, akcja się skupi na bliźniakach i reszcie obsady.
UsuńLiczę na to :) Będę Cię czytać dalej, to na pewno :) Nie zawsze wrzucę komentarz, ale będę tu zaglądać. Czekam na kolejny odcinek.
UsuńPozdrawiam.
Dobre jest to, że nie jest ciągnięty tylko jeden wątek:D A Bill słodki :))))Czekam niecierpliwie. ;*
OdpowiedzUsuńAbbyCarter.
Hm, iKa ma trochę racji: kocham cię za bohaterów z ER, ale faktycznie mogłabyś wymyślić z nimi coś innego... tymczasem o jest dokładnie to samo i ja po prostu wiem, co się będzie działo dalej. Super, że tyle im poświęciłaś, mi się to podoba, acz faktyczni to jest FFTH. Ale to twoje opowiadanie: jak dla mnie Luka i Abby dalej maa tu być! Acz po cichu też mam nadzieję, że pojawi się coś nowego. A wiec czekam na nexta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńObiecuję, że pojawi się coś nowego :) po prostu chciałam wyjaśnić chorobę mamy Abby. Od początku to opowiadanie miało na celu połączyć TH i ER oraz Chirurgów. Nie raz pewnie coś się powtórzy, ale już nie w takim stopniu jak to z Abby :)
UsuńHej, Boże, przepraszam, ze nie skomentowałam ostatniego, ale nie zdążyłam, cierpię na chroniczny brak czasu ;)
OdpowiedzUsuńA więc:
Tomi jest taki słodki.. Nie wierzę! Ktoś go chyba zamienił! Nie wierzę! Coś się chyba niedługo zespuje.. Przeczucie... zaskocz mnie :D
A co do dzisiejszego:
Wątek z mamą Abby mnie intryguje. Nie oglądam ER ani Chirurgów, więc nie wiem czy rzeczwiście jest zerżnięte, ale nieminiej bardzo mi się to podoba :D
No i dołączam się do dziewczyn: WIĘCEJ KAULITZÓW! I WIĘCEJ TOMA!
Bill & Angela - zakochana para :* Dobra, a teraz serio: oni tak idealnie do siebie pasują, ze aż nie wierzę :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie, bo jakiś czas temu ukazał się nowy odcinek :)
Przepraszam, że komentuję tak późno! Nadrobiłam i jestem jak zwykle zadowolona z odcinka, ale niezadowolona z jego długości! Pisz dłuższe rozdziały! I nie kończ w takich momentach, bo ja nie mogę nie myśleć o tym, co się wydarzy w kolejnej części!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi tej Abby. Na pewno jest jej ciężko, kiedy ma chorą mamę; oby Luka jej pomógł i nie przestraszył się problemów swojej dziewczyny.
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :*
Pora na mnie! Wszyscy wspominają o krótkich rozdziałach i ja się do tych wspomnień przyłączę: chcę czegoś dłuższego! Nie znam się na Chirurgach czy ER, więc ciężko mi wypowiedzieć się na temat wątku z mamą Abby, ale dziwi mnie fakt, że Luka nie skojarzył faktów - skoro jest lekarzem, od razu powinno mu przyjść do głowy milion pięćset sto dziewięćset możliwych powodów takiego zachowania matki dziewczyny; cóż, a przynajmniej tak robi się u House'a, który wyczaił nawet, że jego ukochany aktor jest chory podczas oglądania serialu. Anyway! Chcę widzieć tutaj więcej tekstu i więcej Billa, który jest absolutnie, niesamowicie słodki ze swoimi podchodami do Angeli. Mam nadzieję, że dziewczyna zgodzi się na wspólne wyjście, a on wymyśli coś naprawdę magicznego: liczę na Twoją kreatywność!
OdpowiedzUsuń