sobota, 17 sierpnia 2013

...::: Odcinek 10 :::...



Mimo, że rany po wypadku i operacji goiły się szybko, Bill wciąż czuł jakiś niepokój związany z wszystkim co się z nim działo. Nie mógł zrozumieć tego, co się z nim dzieje. Czuł, że po tym co się stało tamtego felernego wieczoru, teraz jest innym człowiekiem, kimś kto patrzy na teraźniejszość, nie martwiąc się tym co przyniesie przyszłość. Może stąd też nagłe zainteresowanie panią doktor, której tyle zawdzięcza. Jak każdy człowiek cenił sobie swoje życie i był naprawdę wdzięczny Angeli za to, że nim się wtedy zajęła, zdecydowanie miał szczęście, że trafił na tak doświadczonego, a przy tym tak pięknego chirurga. Jego rozmyślanie zakłóciło pukanie do drzwi i chwilę później do sali wszedł jakiś lekarz. Wokalista zmarszczył brwi, przypatrując się mężczyźnie, jednak jego twarz od razu złagodniała, gdy zauważył, że za nim idzie dr Nixon.
-Dzień dobry – mężczyzna uśmiechnął się do siedzącego pacjenta. – Jestem dr Kovac, od dzisiaj to ja będę pana lekarzem.
Gdy tylko usłyszał to zdanie, jego wzrok od razu powędrował na Angelę, która stała cicho oparta o ścianę.
-Jednak pana stan jest coraz lepszy… - ciągnął lekarz - … więc podejrzewam, że niedługo pana wypiszemy. Jest pan u nas już prawie miesiąc, rany się zagoiły, nie ma innym obrażeń – wymieniał patrząc w kartę. Jednak nie zauważył jednego, Wokalista go w ogóle nie słuchał, ciągle wpatrzony był w blondynkę jakby chciał zmusić ją do mówienia, do odpowiedzenia na jego pytanie, które pojawiło się w jego oczach.
,,Dlaczego?! Dlaczego?! Dlaczego?!’’ – Tylko to miał w głowie, chciał wiedzieć czemu zmieniają ją na jakiegoś obcego mężczyznę.
-Khem. Panie Kaulitz. – Od rozmyślań oderwał go nieco rozbawiony głos Luki, zmuszając jednocześnie na przeniesienie swoich brązowych oczu na niego.
-Dlaczego zastępuje pan dokrot Nixon? – Musiał zadać to pytanie, a skoro ona sama nie chciała powiedzieć, musiał się dowiedzieć od niego.
-Mała zmiana w kadrze. Doktor Nixon panu wyjaśni, a ja na razie zostawię pana samego. Wrócę niedługo – powiedział na odchodnym i wyszedł.
-Więc? – Jedna jego brew uniosła się do góry, gdy ponownie utkwił spojrzenie w pani doktor. Blondynka westchnęła i usiadła na krześle, była widocznie niezadowolona z faktu, że Luka ją zastąpi, jednak wiedziała, że nie ma wyjścia.
-Muszę zastąpić moją koleżankę z pracy, przez co będę przez jakiś czas na pediatrii na innym piętrze. – Jej niebieskie oczy w końcu spotkały się z jego, co wywołało u niego przyjemny dreszcz.
-Ah. Rozumiem, że to konieczne?
-Niestety. Ale spokojnie, Luka jest równie dobrym lekarzem – puściła mu oczko.
-Ale nie tak pięknym – uśmiechnął się do niej uroczo. Właśnie w tym momencie w jej brzuchu zaczęło szaleć stado motyli.
-Robisz to specjalnie – spuściła głowę, chcąc ukryć rumieńce. Przy nim czuła się jak jakaś nastolatka, co najlepsze naprawdę podobało jej się to uczucie. Nawet przy Parku tego nie czuła!
-Nieprawda! – Uniósł ręce w geście poddania, czując jak jego uśmiech mimowolnie się poszerza. – Do twarzy Ci z tymi rumieńcami – zamruczał.
-Ooooh, przestań!
-Nie potrafię. Nawet nie wiesz jak bardzo to lubię – palnął nagle, unosząc jej głowę wyżej, by spojrzała na niego, co też uczyniła.
-Bill – jęknęła cicho. Nagle chłopak zaczął przybliżać do niej swoją twarz, wciąż patrząc jej w oczy. Gdy ich usta dzieliły już minimetry, nagle drzwi się otworzyły i wśród śmiechu i chichotów do pomieszczenia weszła Camilla z Tomem.
-Ojć… Czyżby nie w porę? – Tom poruszał brwiami z cwanym uśmieszkiem.
-Trochę – mruknął Bill, z wyraźną niechęcią odsuwając się od Angeli.
-Trudno. Nudziło nam się! – Jego usta ułożyły się w szerokim uśmiechu, ukazując wszystkim jego perfekcyjne, białe zęby.
-To trzeba było się czymś zająć, a nie innym przeszkadzać – zaśmiał się. Gitarzysta wywrócił tylko oczami i podjechał wózkiem do łóżka, na którym siedział jego brat.
-Dzień dobry doktor Nixon – zamruczał z uśmieszkiem, za co po chwili dostał od Camilli. – Ała! Za co?
-Wiesz za co! – Rudowłosa usiadła na drugim krześle, wywracając przy tym oczami.
-Dziękuję. Wyręczyłaś mnie – zaśmiał się Bill.
-I ty Brutusie przeciwko mnie?! – Spojrzał z wyrzutem na brata, mimo że wiedział dlaczego chłopak poparł jego towarzyszkę.
-Nie dziw się tylko lepiej się opanuj - odparł z uśmieszkiem.
-Tak, tak. Widzisz, co ja z nimi mam – westchnął, spoglądając na dr Nixon.
-Biedaku – zaśmiała się.
-To nie jest śmieszne! Ja się czuję maltretowany psychicznie! – Po tych słowach Gitarzysta udał, że płacze, czym rozbawił resztę jeszcze bardziej.
-Maltretowany psychicznie?! Dobre sobie! – Bill wybuchnął śmiechem, do czego dołączyły się dziewczyny. W tym momencie jedna myśl przeszła przez jego głowę.
,,Tak mogłoby być już zawsze!’’

*

-Angela! – Rudowłosa dziewczyna podbiegła do dr Nixon, w momencie, gdy ta wsiadała do windy.
-No co jest? - Przytrzymała windę by jej koleżanka mogła wejść do środka.
-Znów jesteś skazana na mnie! – Uśmiechnęła się szeroko, wchodząc do windy, która po chwili ruszyła. – Widziałam, że Bill jest baaaardzo niezadowolony z takiego obiegu spraw.
-Oj tak. Lubimy swoje towarzystwo, a ta zmiana wyszła nagle – westchnęła.
-Trochę lipnie. Ale po pracy zawsze możesz do niego zajść – poruszała brwiami, z cwanym uśmieszkiem.
-Wiem, wiem – uśmiechnęła się pod nosem.
-Swoją drogą to co to było, to wcześniej?
-Coooooo?
-Czyżbyście się całowali? – Camilla przyjrzała się jej uważnie jakby chcąc cokolwiek wyczytać z jej twarzy.
-Prawie – odparła, czując jak ponownie jej usta zalewają rumieńce.
-Dziewczyno, Ty się rumienisz! – Jej oczy powiększyły się nienaturalnie, a usta ułożyły się w rozbawiony uśmiech.
-Cicho – syknęła. – Wiesz, że tu ściany mają uszy – wskazała na mikrofon w ściance nad guziczkami.
-Oj tam. Każdy wie, że lecisz na młodszego Kaulitza. Ze wzajemnością z resztą – odparła z uśmieszkiem, wysiadając z windy.
-To aż tak widoczne? – Jęknęła, również wychodząc z pomieszczenia.
-Bardzo – puściła jej oczko, po czym obie ruszyły korytarzem na oddział. Camilla z triumfalnym uśmiechem, Angela z głową pełną myśli.
,,Powinnam się bardziej powstrzymywać. Wszyscy w szpitalu wiedzą co siedzi w mojej głowie, a skoro wszyscy to wiedzą, wie o tym też sam Bill. Cholera jasna! Chociaż może to lepiej. W końcu to dzięki niemu nie myślę wciąż o Parku, który zostawił mnie i wolał wyjechać. Nie! Koniec, czas na pracę..’’
Mimo, że blondynka bardzo chciała skupić się na pracy, w jej głowie wciąż krążył moment, w którym Wokalista prawie ją pocałował. Mogła poczuć jego zapach, jego bliskość. Dzieliły ich sekundy by mogła zasmakować jego usta, które od jakiegoś czasu śniły jej się po nocy. Tak, Angela Nixon miała obsesję na punkcie Billa, a co gorsza nie chciała się z niej wyleczyć. Chciała trwać w tym i pogłębiać ją, jednak wiedząc, że chłopak odwzajemnia jej zainteresowanie, mogła  być spokojna i zgadzać się na nic nie znaczące kawy w szpitalnej kawiarence. Ale co będzie jak chłopak wyjedzie? Jak wyjdzie ze szpitala i już nie wróci w te strony? Nie spotka go i ich niewinny romansik skończy się na szpitalnej kawiarence?
,,Nieee. On jest Tobą zainteresowany! Nie zostawi tego tak, na pewno wyjdziecie poza mury szpitala!’’ – Ta myśl była ostatnią myślą jaka nawiedziła jej umysł. Teraz miała przed sobą nie lada wyzwanie, rozmowę z 15-letnią bratanicą.
-Cześć Jessica. Co się dzieje? – Angela usiadła na krześle przed zapłakaną nastolatką. Specjalnie poprosiła Camillę o zostawienie jej samej, by mogły spokojnie porozmawiać i dowiedzieć się o co chodzi. Jej bratanica rzadko bywała u niej w szpitalu, tym bardziej od razu po szkole i to z własnej woli. Widząc ją w takim stanie poczuła dziwny ucisk w żołądku, który miał już tego dnia nie zelżeć.
-Ciociu... – zaczęła, jednak płacz uniemożliwił jej dalsze powiedzenie czegokolwiek. Blondynka usiadła obok dziewczyny i objęła ją ramieniem, czując jak ucisk stał się jeszcze mocniejszy.
-Mów kochanie co jest. – Zaczęła głaskać jej ciemnoniebieskie włosy w celu uspokojenia jej, jak wtedy gdy była małą dziewczynką. Jessica Nixon była dość wysoka jak na swój wiek, a do tego po mamie odziedziczyła zniewalającą urodę modelki, przez co chłopacy wręcz bili się o jej względy. Nie raz jej tata, a brat Angeli, Bastian, wciekał się na adoratorów jego córki, twierdząc, że Jess będzie miała czas na chłopaków, teraz ma zająć się nauką. Gdyby tylko wiedział, jakie konsekwencje poniosą jego słowa. Bo przecież zakazany owoc smakuje lepiej, zwłaszcza dla dziewczynki, której pozwalano na wszystko. Kolczyki gdzie chciała, tatuaż, farbowanie włosów na ciemny niebieski. A to wszystko tylko w wieku 15-stu lat. Oczywiście nie pochwalała tego w żadnym procencie, jednak nie mogła się wtrącać w metody wychowawcze swojego brata i szwagierki. Podczas ciszy, w której Angela myślała nad tym wszystkim, dziewczyna zdążyła się uspokoić i w końcu wyznała cioci to, co ją męczyło:
-Chyba jestem w ciąży…
-Co?! – Oczy kobiety niemal wyszły na wierzch. Tego się nie spodziewała, nie po niej, tej małej dziewczynce, która nie tak dawno sama nosiła pampersy.
-No bo jest w szkole taki chłopak. Ostatnio koleżanka robiła imprezę i on na niej był. Razem tańczyliśmy, bawiliśmy się, a później nic nie pamiętam… - znów się rozpłakała, urywając w połowie zdania. – Obudziłam się goła, w jakimś łóżku! – Tym razem jej płacz był jeszcze bardziej zrozpaczony niż przedtem. Blondynka poczuła jak coś ściska ją w sercu, a gula w gardle rośnie. Jeszcze chwile i sama zaniosłaby się płaczem, widząc jak jej bratanica cierpi.
-Ciii… cichutko – szepnęła, obejmując ją mocno. – Nie mówiłaś jeszcze rodzicom?
-Nie. Boję się.
-Dobrze, zrobimy badania i dowiemy się co i jak. A później ja im powiem, dobrze? – głaskała dziewczynę po głowie.
-Oni mnie wyrzucą z domu! – Oderwała się od cioci i spojrzała na nią z przerażeniem w oczach.
-Spokojnie Jessi. Nikt nie wyrzuci Cię z domu. To nie Twoja wina, pamiętaj – pogłaskała ją po mokrym policzku, po czym wstała. – Za chwilę Cię zbadam. Wezwę tylko Twoich rodziców – powiedziała z pocieszającym uśmiechem, po czym wyszła z gabinetu – Cam, przygotuj ją na badania ginekologiczne, dobrze? – Spojrzała na rudowłosą koleżankę.
-Dobrze. – Kobieta weszła do sali, gdzie siedziała nastolatka. – Więc to jest Twoja ciocia?
-Tak.
-Fajna co? Wszyscy ją tu lubią. – Zagadywała ją, szykując wszystko co potrzebne.
-Zawsze była lubiana – przebrała się w specjalny strój do badania, pociągając przy tym nosem.
-Nie dziwię się – uśmiechnęła się.
-Gotowe? – Do pomieszczenia nagle weszła blondynka.
-Jasne – Camilla uśmiechnęła się do niej.
-Mogłaby pani zostać? – Jessica spojrzała na kobietę, wystawiając do niej dłoń.
-Tak. Oczywiście. – Złapała nastolatkę za dłoń, podczas, gdy dr Nixon zabrała się za badania i pobieranie próbek. Gdy wszystko było gotowe, dziewczyna położyła się wygodniej i czekała na wyniki, uspokajana przez pielęgniarkę. Blondynka w tym czasie czekała na wyniki i brata.

*

-I co z nią?! – wysoki mężczyzna wszedł do sali, gdzie siedziała jego córka. Za nim dreptała niska meksykanka, jego żona. Rachel była niska, jednak miała nietypową urodę, która zawsze przyciągała wzrok mężczyzn. Jednak odkąd wyszła za Bastiana, w jej głowie był tylko i wyłącznie brunet. Obok kobiety dreptali dwaj chłopacy, trzymając się za ręce, by nie zgubić się w tym wielkim budynku. Angela widząc tą szczęśliwą rodzinę, poczuła smutek jeszcze większy niż po przeczytaniu wyników.
-Cam, popilnujesz chłopców? Ja pójdę z Bastianem i Rachel do gabinetu – spojrzała na koleżankę.
-Jasne, nie ma sprawy. – Od razu sprawnie przejęła dwóch urwisów, podczas gdy blondynka wyszła wraz z rodzicami Jessicy.
-Angela, błagam. Powiedz o co chodzi. Czemu Jess tu leży? – kobieta od razu wbiła swój wzrok w szwagierkę. Ufała jej i wiedziała, że może jej powierzyć życie całej swojej rodziny, jednak teraz nie podobało jej się milczenie blondynki. Zdecydowanie wolałaby już usłyszeć werdykt.
-Usiądźcie lepiej…
-Endż, na litość boską! – Bastian był wyraźnie zniecierpliwiony, jednak posłusznie usiadł wraz z żoną na kanapie.
-Jessica została zgwałcona przez kolegę ze szkoły... – zaczęła.
-Co?! Który to?! – Mężczyzna podniósł głos, zrywając się z kanapy, podczas gdy jego żona zakryła usta dłonią, czując jak łzy cieknął jej po policzkach.
-Już policja się nim zajęła. Jednak to nie jest najgorsze – powiedziała i zanim jej brat znów się uniósł, uciszyła go ręką. – Myślała, że jest w ciąży, bo nie miała miesiączki. Później powiedziała jeszcze, że często bolał ją brzuch, wymiotowała, jej mocz przybrał kolor krwi. – Odetchnęła, wiedząc co zaraz nastąpi. – Wierzcie mi, że wolałabym by to była ciąża. Jess ma raka wątroby. – powiedziała na wydechu, czując jak od tych słów przechodząc ją ciarki. Zarówno Bastian jak i Rachel nie spodziewali się takiego werdyktu. Ciąża, owszem, ale rak?!
-Powiedz, że to nie prawda! – Kobieta spojrzała na nią zapłakanymi oczami. Jej głos drżał, a ręka nieświadomie wbijała paznokcie w udo męża. Jednak on jakby już był w innym świecie, nie zwrócił na to najmniejszej uwagi.
-Chciałabym – westchnęła ciężko. – Naprawdę bym chciała – usiadła obok szwagierki i objęła ją. – Zrobię wszystko by ją wyleczyć… - szepnęła. – Obiecuję.
-A mogłabyś spełnić jej marzenie? – Bastian odezwał się po długiej chwili ciszy. Wszyscy w rodzinie wiedzieli, o czym marzy na 15-latka. W dodatku jej ciocia mogła jej to marzenie spełnić, zwłaszcza teraz.


Cdn.

W końcu napisałam co nie co ;D Trochę to trwało, z różnych powodów ;)

Odcinek dla tych, którzy czytają i komentują. Naprawdę wiele to dla mnie znaczy, a każdy nowy czytelnik jest dla mnie jak nieziemski prezent. Także dziękuję wszystkim ;*

Ka. – o to chodziło, miały być jak napalone nastolatki ;D i czekaj na rozwój ;p
Methrylis – Taaaaaaak, Luka xD Co do innych, których proponujesz, kto wie może się pojawią ;) i Luka zły nie jest, tylko w tym 9 taki był ;) obiecuję ;p
monia – ona tylko przed sobą to przyznaje, ale już i Billowi zaczyna pokazywać, że jej się podoba. Haha xD
AbbyCarter – Carter to lekarz xD A John to recepcjonista. Podzieliłam ich na dwie osobne postacie ;) Co do rywalki, kto wie ;p
Kate – No kiedyś musiał ruszyć makówką! ;p
Vergessen Engel – Wiesz, że ja lubię mieszać, więc niestety jeszcze nie raz zechcesz mnie zabić kochana ;p Cieszę się, że podoba Ci się Pan Przeposzczony! Ahhah xD A Tom na razie musi taki być, chociaż powoli będzie normalniał. Hahah xD
unecessary – cieszę się, że Cię zainteresowałam i mam nadzieję, że to zainteresowanie nie zniknie ;)
Kochająca Toma – staram się zaciekawić czytelników, a co do Camilli, to będzie go zmieniać, będzie ;)

8 komentarzy:

  1. Cóż to za marzenie? :D Haha chyba się domyślam xd Ale wiesz co, żeby biedne dziecko tak karać ehh okrucieństwo xd Swoją drogą skąd pewność, że to gwałt? Mogła się spić jak prosiaczek i nic nie pamiętać ];-> Tak cóż... XD Widzę, że Camilla zaczęła trzymać Toma na smyczy hahah xd Ehm xd No cóż :D Ważne, że Tom na to reaguje xd Już nie będę porównywała go to pieska xD Ale to przecież dobrze! Wcale nie traci przy tym swojego uroku xd Dobra bo i tak za dużo napisałam, nie zasługujesz za taką długą przerwę! xD Tsa xd no :D Pisz dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. następne, szybciej szybciej;D hahahaha. :D
    za łatwo byłoby B i A...dobrze, dobrze..trzeba komplikacji ;D
    Czekam niecierpliwie, AbbyCarter.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ekhm, mam kilka uwag. Odnośnie Luki. Nadal to on tu jest tym zuym: rozdziela doktorkę z Billem, bo musi ją zastąpić, bo zmiany kadrowe, bo...!!! NO I JAK TO NIE JEST TAK PIĘKNY?!?!?!!
    Koniec uwag, a przynajmniej na razie, bo nie doczytałam do końca. Zmroziła mnie uwaga Billa.
    Loool, o czym marzy Jess? No weź! Mniejsza. Ech, byłam pewna, że jednak jest w ciąży. Yyyeee. u parki sielankowo, ale ja chcę Abby! I więcej Luki, DOBREGO LUKI!! No dobrz, czekam na nexta i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodkości,
    czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. "- Co?! Który to?!" - jakbym widziała mojego ojca, który usłyszał, że DOTKNĄŁ mnie jakiś facet :D. Grrr, było już tak blisko, a Bill stałby się szczęśliwym pocałowanym, hihih :3 (Chociaż Kate wolałaby, żeby nikt go nie całował. Nigdy, przenigdy! :P) Jeśli Angela wykonała jedynie badanie ginekologiczne, to raczej nie znalazłaby raka wątroby: szansa na zachorowanie tak młodej dziewczyny też jest niewielka, w tym wieku występują ewentualnie gruczolaki: jeśli faktycznie ma raka, to dajesz jej 6 miesięcy życia, bo nowotwór jest jednym z najcięższych... Bądź co bądź - zróbcie biopsję, jak mawia mój ukochany House <3.

    OdpowiedzUsuń
  6. Stawiam, że Jess marzy czymś związanym z bliźniakami. Tak jakoś wpadło mi to do głowy. Ale mam nadzieję, że szybko się to wyjaśni. Znowu mam ochotę Cię udusić za to, że Luka stwierdził, iż niedługo wypiszą Billa ze szpitala! Ghrrr!
    Odcinek jak zawsze świetny i nie mogę doczekać się następnego! Wybacz, ze komentarz taki skromny, ale mam urwanie głowy.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za dedykację i nienawidzę cię za to, że Bill nie pocałował dr. Nixon! Jak mogłaś?! Ja wciąż czekam na tą chwilę (mam nadzieję, że nastąpi w następnym odcinku!).
    Zastanawiam się co będzie dalej, jak Bill i Tom wyjdą ze szpitala. Strzelam, że zaprosi ją na randkę. Mam rację?

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę świetne, oby tak dalej !!! ;)
    I czekam na więcej :*
    Olinkowa

    OdpowiedzUsuń