-Cieszę się, że zgodziłaś się na kolejną kawę. - Bill
uśmiechnął się uroczo do swojej towarzyszki, która siedziała przed nim. Musiał
przyznać, że od pierwszego razy, gdy ją ujrzał poczuł coś wyjątkowego w sercu.
Wiele osób nie wierzyło, że coś takiego może się zdarzyć, ale on do nich nie
należał. Wręcz miał nadzieję, że i jego spotka kiedyś tzw. ,,miłość od pierwszego ujrzenia.’’ Patrząc na tą kobietę
miał nadzieję, że jego przeczucia co do niej się nie mylą.
-I tak nie miałam nic do roboty. – Blondynka wzruszyła
ramionami, upijając zgrabny łyk kawy. Jej oczy nie patrzyły na niego, a raczej
na filiżankę ze świeżo zrobioną kawą, czego jej bardzo brakowało od samego
rana. Siedząc tyle w szpitalu, często jej się zdarza zapomnieć o zakupach,
przez co potem dojada resztki, a kawy zasmakuje dopiero w pracy.
-A praca? – Zapytał, obserwując ją. Lubił ją obserwować, jej
ruchy, gesty. Była niesamowicie kobieca w tym co robiła, a jemu to się bardzo
podobało.
-Zaczynam dopiero za godzinę – uśmiechnęła się lekko, w
końcu unosząc na niego swoje błękitne oczy.
-Ahh, rozumiem. Więc, dlaczego jesteś tu tak wcześnie? Nie
żebym narzekał czy coś!
-Jasne - roześmiała się. W końcu wykazała jakieś konkretne
zainteresowanie tym co się działo i co do niej mówił, przez co widocznie mu
ulżyło. - Później nie przyjęliby małej do żłóbka.
-I wszystko jasne - zaśmiał się.
-Inaczej by mnie nie zerwali z łóżka tak szybko.
-Też lubię sobie pospać - uśmiechnął się. W głębi duszy
poczuł przyjemne ciepło w sercu, wiedząc, że mimo iż łączyła ich taka głupota
to jednak coś ich łączyło. A miał przeczucie, że tych rzeczy będzie więcej i
więcej.
-Więc mnie rozumiesz - puściła mu oczko.
-Zdecydowanie – uśmiechnął się. W tym momencie znów usłyszał
w głowie słowa swojego głupiego brata. Nienawidził go za to, że zawsze musiał
palnąć coś, przez co teraz on sam będzie się zastanawiał i miał wątpliwości.
-Ale w sumie dobrze się stało – uśmiechnęła się. – Mogłam
wypić tę kawę z Tobą.
-Bardzo dobrze się stało – poparł ją. – Ale jest jedna
rzecz, która mnie zastanawia.
-Jaka? – Jej błękitne oczy spojrzały na niego uważnie i z
zaciekawieniem, co na chwilę odebrało mu mowę. Miała takie piękne oczy, a on
lubił w nie patrzeć i odpływać myślami gdzieś daleko.
-Bo widzisz… - zaczął niepewnie, wracając tym samym na ziemię.
– Z każdym pacjentem wybierasz się na kawę? – Już zadając to pytanie wiedział,
że palnął gafę, ale czasu już nie cofnie. Nagle zauważył jak jej twarz się
rozjaśnia, a po chwili zaczęła chichotać. Boże jaki ona miała boski śmiech,
mógłby jej słuchać i słuchać i nigdy by mu się to nie znudziło.
-Spokojnie. Nie martw się, nie chodzę ze wszystkimi na kawę
– uśmiechnęła się, wciąż rozbawiona jego pytaniem.
-Czyli mogę czuć się zaszczycony? – Jego twarz momentalnie
przyozdobiona została czarującym uśmiechem.
-Jeśli chcesz – zachichotała.
-Świetnie!
-Pani doktor! Mamy poważny problem na urazówce! – Niziutka
pielęgniareczka wbiegła do kawiarenki, od razu podbiegając do stolika przy
którym siedziała Angela.
-Connie, moja zmiana zaczyna się dopiero za pół godziny. Kto
jest dyżurnym lekarzem?
-Nie ma, tzn wyszedł.
-Jak to?! – wstała, a jej oczy przeszył błysk złości.
-No, było spokojnie, wręcz nudno to wyszedł do baru
naprzeciwko coś przekąsić.
-Co za… uuh. – Wzięła swoją kurtkę i spojrzała na Billa. –
Przepraszam, ale muszę iść. Dziękuję za miło spędzony czas – pocałowała go w
policzek, po czym wybiegła, zostawiając osłupiałego chłopaka samego.
,,Czyż ona nie jest cudowna?’’ – pomyślał, wciąż czując jej
delikatny pocałunek na swoim policzku. Wiedział, że od dzisiaj będzie się
starał by zwrócić na siebie jej uwagę.
*
-Co za debil zostawia przychodnię samą?! – Angela nie
ukrywała złości jaką wywołał u niej brak jakiegokolwiek szacunku do pracy ze
strony lekarza dyżurującego. Nie rozumiała jak można zostawić wszystko i sobie
tak po prostu wyjść. To przecież wbrew prawu!
-Przepraszam. Nic się nie działo, myślałem, że mogę wyjść na
chwilę. – Wysoki, ciemnowłosy mężczyzna stał oparty o ścianę, podczas gdy dr
Nixon chodziła po gabinecie dyrektora, starając się tym samym uspokoić swoje
nerwy.
-Luka! Nie można czegoś takiego robić, zrozum. Może u Ciebie
w Chorwacji tak można, ale tutaj nie! Nie zostawia się przychodni samej! –
spiorunowała go wzrokiem.
-To przecież jeden przypadek. Pacjent żyje, uratowałaś go. –
Jego akcent, który zawsze ją rozśmieszał, teraz ją irytował. Nie lubiła, gdy
ktoś łamał reguły i mimo z radości jaką wywołało u niej uratowanie pacjenta,
przypomniało jej się zachowanie kolegi z pracy.
-Bez Twojej pomocy.
-Masz szczęście, że akurat Angela tu była. Pomyśl co by się
stało, gdyby była dalej w domu. – Niski, starszy mężczyzna oparł dłonie na
swoim pokaźnym brzuchu, patrząc na mężczyznę.
-Ale tu była! Cieszmy się, że pacjent został uratowany. A ja
przepraszam i obiecuję, że więcej to się nie powtórzy.
-Eh.. Dobrze. Ale masz naganę – zastrzegł.
-Tylko tyle? – Zdziwienie pani doktor było większe od niej
samej.
-Tak, tylko tyle. Ostatecznie pacjent faktycznie został
uratowany. Szczęście, że byłaś w pracy. – Dyrektor uśmiechnął się, po czym
wstał zza biurka. – Dziękuję, możecie wrócić do pracy.
-Jasne – westchnęła, po czym wyszła, a zaraz za nią podążył
dr Kovac.
-Naprawdę musieliśmy iść z tym do Richarda?
-Tak. Bo olałeś swoją pracę – mruknęła.
-Oj Angela…
-Nie ma ,,Oj Angela’’! Powinieneś poczekać na koniec swojej
zmiany. Albo poprosić kogoś innego, żeby poszedł Ci coś kupić – powiedziała,
spoglądając na niego.
-Wiem – westchnął. – To był pierwszy i ostatni raz. Nie
złość się na mnie – uśmiechnął się słodko.
-Eh. Nie umiem się na Ciebie gniewać – uśmiechnęła się,
wzdychając. – Ale następnym razem nie przerywaj mi randki – mruknęła pod nosem.
-A więc o to chodzi! – Jego śmiech poniósł się po korytarzu,
a blondynka od razu zgromiła go spojrzeniem.
-Luka, jak Boga kocham zamknij się!
-Ok, ok. Już nic nie mówię – uniósł dłonie w geście
poddania.
-I dobrze – walnęła go w ramię z uśmieszkiem, po czym
odeszła do świetlicy.
*
Camilla chodziła po domu, sama nie wiedząc co ze sobą
zrobić. Dzień dłużył jej się niemiłosiernie, a do zmiany miała jeszcze, o
zgrozo, trzy godziny! Od powrotu z pracy zdążyła pójść z psem, załatwić swoje
sprawy jak i wypocząć w wannie pełnej piany. I mimo wszystko zostało jej tyle
czasu, którego nie miała pojęcia jak wykorzystać. W końcu postanowiła iść
szybciej do pracy, jako że nie mogła znieść tej nudy. Poinformowała sąsiadkę o
swoim wyjściu i niedługo później jechała metrem w stronę swojego miejsca pracy.
Na dworze już robiło się szarawo, a ciemność nocy zbliżała się nieubłagalnie,
jednak jej się to podobało. Lubiła jak jest ciemno, bo wtedy całe miasto było
cudownie oświetlone, ukazując piękno tego miasta. Gdy wysiadała z ciepłej
kabiny metra, poczuła lekki chłód, przez co zadrżała i miała ochotę wrócić z
powrotem do ciepłego pomieszczenia. Walcząc z tą ochotą, opatuliła się
szczelniej kurtką i szalikiem, po czym ruszyła do pracy.
-Cami! A co Ty tu robisz tak wcześnie? – John uśmiechnął się
do niej nieco zdziwiony.
-Nudziło mi się w domu – zaśmiała się. – Macie tu coś
ciekawego?
-Nuda. Chociaż niedawno było tu całkiem wesoło.
-O! Mów! - Poczuła jak ciekawość bierze nad nią górę, więc
od razu zbliżyła się do kontuaru i wpatrywała się w niego.
-Angela i Luka o mało co się nie pozabijali!
-Oooo. Przecież się lubią?
-Owszem. Ale Angela miała randkę z Billem… – poruszał znacząco
brwiami - … a Luka miał dyżur i poszedł sobie coś zjeść, olewając szpital. I
podczas jego nieobecności musieli wezwać Angelę, przerywając jej tym samym
randkowanie.
-O jaaa… To nieźle! I jak to się skończyło?
-Sama zobacz – wskazał głową na śmiejącą się parę
przyjaciół.
-Łee. Widzę, że pogodzeni.
-Ta. Dr. Nixon nie umie się na niego gniewać.
-No tak. Nic dziwnego. Luka jest uroczy – uśmiechnęła się i
poszła się przebrać. Gdy weszła do świetlicy dwie pielęgniarki akurat
świergotały do siebie radosne, wymieniając się poglądami na temat sławnego Toma
Kaulitza. Camilla ustała przy swojej szafce i udając, że się przebiera i nie
zwraca na nie uwagi, wsłuchiwała się w ich rozmowę.
-No mówię Ci. On jest taki boski i męski. Nawet w tej
piżamce emanuje testosteronem na kilometr!
-Oj tak! I te jego oczy. Jak mówił do mnie patrząc mi w oczy
to myślałam, że zemdleje.
-Aż dziw, że nie ma dziewczyny. Ale dla nas to dobrze. Te
flirty z nim są jedyną rozrywką w tej pracy – zachichotała jedna. Rudowłosa
poczuła dziwny ucisk w żołądku słysząc te słowa. Zamknęła z impetem szafkę i
wyszła, zapinając fartuch.
,,Uduszę go. Jak Boga kocham uduszę go własnymi rękami!’’ – Jej
myśli krzyczały, gdy szła przez korytarz, zmierzając do Jego sali. W sumie to
nie wiedziała, czego od niego oczekuje. Pocałowali się, on zachowywał się tak
jakby się zmienił, wydoroślał. Ale jednak dalej drzemał w nim ten sam chłopak
co kiedyś. Chłopak lubiący krótkie spódniczki, sex i dużo panienek wokół
siebie. Stając przed drzwiami do jego sali, wzięła parę głębokich oddechów by
uspokoić zszargane nerwy, po czym weszła do środka.
-Cześć Cam! – chłopak uśmiechnął się szeroko na jej widok.
Mimo swoich szpitalnych podbojów, tylko z tą dziewczyną mógł siedzieć i się nie
nudzić, z nią wszystko było ciekawsze i o wiele mniej nudne.
-Cześć podrywaczu – mruknęła, krzyżując dłonie na piersiach.
– Słyszałam, że podrywasz każdą pielęgniarkę, która tu wejdzie. – Jej oczy
stały się jeszcze bardziej czarne, o ile to w ogóle możliwe.
-Oj kochanie, wiesz, że ja tak nie specjalnie. – Przybrał
słodką minkę, która zawsze na nią działała.
-O nie mój drogi! – Pogroziła mu palcem. – Nie ma tak łatwo.
Dlaczego to robisz? Aż tak ciężko Ci się powstrzymać? Czy ja też jestem jedną z
naiwnych pielęgniareczek, które trzeba poderwać, szepnąć słodkie słówka i
porzucić?
-Nie! Cam, wiesz, że Ciebie nie traktuję jak inne kobiety.
-Jasne. Jakoś ja mam inne uczucie.
-To tylko niewinny flirt. Żadnej nie dotknąłem, nie
całowałem, nic. Oj nie gniewaj się na mnie. – Jego głos zmienił się w przymilny
pomruk.
-Jesteś okropny, wiesz? – Westchnęła, czując jak mięknie. –
Ale nie myśl, że Ci tak szybko odpuszczę i będzie cudownie.
-Obiecuję, że już nie będę. – Przyłożył dłoń do serca na
znak przysięgi.
-Jasne – ruszyła do drzwi.
-No, ale ej! Nie zostaniesz ze mną?
-O ile obiecujesz nie zachowywać się jak pajac.
-No wiesz – oburzył się, jednak widząc jej spojrzenie,
wypuścił tylko powietrze z płuc i przytaknął głową. – Ok.
-No. – Zadowolona z siebie usiadła na krześle obok jego
łóżka. Wiedziała, że nie zmieni go tak szybko, ale miała nadzieję, że on sam
będzie chciał coś zrobić z tym i opanuje się ze względu na nią.
,,Widocznie tak szybko to nie nastąpi. Ale ciesz się, jesteś dla niego
ważna!’’ – mimowolnie uśmiechnęła się na tą myśl. Cokolwiek chłopak by
nie zrobił, faktycznie czuła się dla niego ważna, w końcu pragnął by nie była
na niego zła i z nim została.
-O czym myślisz? – Odezwał się w końcu, widząc jak uśmiecha
się do swoich myśli, nieświadoma tego, że ją obserwuje.
-Takie tam. – Wzruszyła ramionami, spoglądając w jego oczy.
,,Cholera! Te laski miały rację, mimo tej piżamy jest strasznie
seksowny!’’ – kolejna myśl przemknęła jej przez głowę, przez co aż
zrobiło jej się gorąco. Musiała się powstrzymać i to natychmiast, zanim
szanowny Pan Tom się skapnie o co chodzi.
***************************************************************
Cdn.
Więc tak: Dedykuję ten odcinek Methrylis jako, że pojawił
się Ktoś, kogo ubóstwia ;)
Ka. – Akurat to z tym pomysłem to wyszło przypadkowo, że
użyłam go na Tomie. Siostra podsunęła mi pomysł co do tego ;p I tak, jestem
wredna ;p A co do Billa, stopniowo może się to zmienić ;)
monia – Tomi już taki jest, pewny siebie i swojego wyglądu. ;p Cieszę się, że piesek nie ucierpiał za bardzo ;p
Kate – Tom jak to Tom. A Bill, z czasem się to zmieni i o to
chodziło, że bawi się w banały xD Co do Magdy, chodziło bardziej o rysy twarzy
xD A Endż i Edi to jeszcze ze starego opowiadania, więc niestety kochana musisz
się przyzwyczaić ;)
Methrylis – Planowałam wspomnieć o małym Bentonie później :)
A co do Toma, z czasem się zmieni. ;)
Więc nie lubię Twojej siostry ]:-> A co do opowiadania, te pielęgniarki wyglądały jak jakieś napalone nastolatki hahahah xd I randka? Czyżby Bill nie był świadom, jak poważnie pani doktor traktuje ich spotkania? :D Eh no Tom też słabo sobie radzi z pielęgniarką xd I że niby mam czekać, aż wrócisz?!xd To długo :(
OdpowiedzUsuńDLACZEGO TO LUKA JEST TU TYM ZŁYM?! W sensie chodzi o jego wyjście z dyżuru...
OdpowiedzUsuńOjej, jak ja go kocham! I Ciebie te - dziękuję za dedyka! Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka Luka
Luka :3
Ale weeeź, on nie jest zły, jest bardzo obowiązkowy, potem będzie szefem i będzie wręcz wredny, więc to nie w jego stylu być ani słodkim, ani niedbałym i nieobowiązkowym. weź to pod uwagę przy pisaniu ;) Billu ma farta, bo czuje się zaszczycony, a Tom to skończony kretyn. Drażni mnie jak cholera -.-
I ten.
1. Mam nadzieję, że Luka zagości tu na stałe, co więcej, będzie dość często ^^
2. Abby też wciśniesz? Bo ten ich związek jest taaaaki wspaniały! Zwłaszcza, że jest Carter: Abby po rozstaniu z Luką będzie z Carterem. Ty byś mogła jeszcze do opowiadania ciepnąć głupią Sam, ona będzie w tym czasie z Luką. A potem Luka i Abby znowu będą znowu razem, uuuch, jakie to wspaniałe!~!! <3333
No nic, czekam na nexta i pozdrawiam! :D
Ok, więc byłam strasznie zdziwiona reakcją Angeli na tę sytuację z pacjentem i pustą przychodnią, przecież lubi swoją pracę!
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaale, kiedy wyjaśniiło się, że chodzi o RANDKĘ, (tak, tak, właśnie tak to nazwała! ;) ) to wszystko stało się jasne ;)
Fajnie, że ona tego tak nie pokazuje, że Bill się jej podoba :)
Czekam na next. Buzi.
To jest To! Wszystko, co kocham w jednym.. ER, Grey's anatomy i TH! Ubóstwiam tego bloga. Ale..JOHN CARTER SIEDZI W RECEPCJI!?!?!?!!
OdpowiedzUsuńCzy źle zrozumiałam? xd Mimo to, świetne!
Myślałaś może, aby pociągnąć za jakiś czas wątek Angeli i Parkera? Takie nagłe bum, zdziwienie a wtedy może być rywalka czy coś..hihi. czekam na następne! Buziak.
~AbbyCarter (pozwól że tak będę się podpisywać;> )
Wreeeszcie, Bill ruszył makówką i postanowił ZAPYTAĆ - objawienie! :D No i nareszcie pierwsza RANDKA (wybacz te duże litery, ale podkreślają emocje, haha :P)! Tom bywa upierdliwy - niby nic, a jednak w tej swojej pidżamce robi zamieszanie na cały szpital. Niby leci na Camillę, ale leci też na inne pielęgniarki: ustaw go jakoś, bo ja takiego faceta walnęłabym po twarzy ;).
OdpowiedzUsuńCholero, Ty! Jeśli jest coś, co w tej chwili chciałabym zrobić, to zabić Cię za to, że nie ma tutaj kolejnego odcinka, który mogłabym przeczytać, aby zaspokoić moją nigdy nieposkromioną ciekawość.
OdpowiedzUsuńTak, czuj się z siebie zadowolona, ponieważ po raz kolejny mnie zdenerwowałaś.
Najbardziej podobał mi się oczywiście pierwszy fragment z Billem w roli podrywacza. W końcu zaczął działać i zapytał! Brawa dla Pana Przeposzczonego! (Wciąż kocham to słowo!) Tak czy siak, zepsułaś wszystko nieodpowiedzialnym Luką. Idiota. Chociaż w tym przypadku trzeba zwalać winę na tę pielęgniarkę, której zachciało się dr Nixon wzywać, jakby nie mogła kogoś innego! A tak ładnie się zaczynało. Zrehabilitowałaś się jedynie tym, że Angela pocałowała Billa w policzek na odchodne i nazwała ich wspólne picie kawy randką. Pierwsze koty za płoty. Teraz będzie z górki.
Tom to debil. Naprawdę. Chyba w żadnym opowiadaniu tak mnie nie irytuje jak w Twoim. Ma tę swoją Camillę (OK, może jeszcze jej nie ma, bo jest oporna, ale już widać, że coś ją do niego ciągnie) i niech się jej trzyma, bo dostanie osobiście ode mnie w tę łepetynę i się skończy jego podryw na seksownego pana w piżamce i gipsie. Zróbże z tym coś, kobieto!
Czekam na kolejny rozdział! Pozdrawiam :*
Przeczytałam dzisiaj wszystkie odcinki i muszę ci wyznać, że mnie zaciekawiłaś. Takiego połączenia jeszcze nie widziałam. Chociaż nie oglądam Grey's anatomy to i tak lubię Twoje opowiadanie. Zaintrygowałaś mnie historią Toma i Camilli, poza tym chcę wiedzieć co dalej będzie z Billem i dr Nixon. Czy skończy się tylko na kawie, czy może będzie coś więcej niż tylko rozmowa? Czekam na kolejny odcinek.
OdpowiedzUsuńHej. Przeczytałam dzisiaj wszystkie odcinki i powiem ci ze jest super! Osobiscie nie oglądam GA bo wolę Ostry Dyżur. Ale mowie ci, ze ja bym na miejscu Camilli zmieniała Toma na siłę. Jest zbyt chamski.
OdpowiedzUsuńOprócz tego to ci powiem że naprawdę dobrze piszesz, umiesz człowieka zaciekawic tak ze nei moze doczekac sie kolejnego odcinka. Tom ociekajacy testosteronem.. mmmmmm nnnnn iiiiii aaaaa mmmmm
Chce takiego w domu...
Wgl to on kocha C. Ale sie nie chce przyznac nawet przed samym sobą. Czekam na rozwoj akcji i oby Tomasz zmadrzal.
Pozdrawiam
Kochająca Toma ;*
tom-kaulitz-diary.blogspot. com