Przez następne tygodnie blondynka
spędziła niemalże w samotności. Czasami odwiedzała ją Magda bądź Camilla, albo
jej siostra, która była szczerze zdziwiona pomyłką jaką dziewczyna popełniła.
Jej brat był zły na nią za ową sytuację jaka stała się jakiś czas temu i nieraz wspominał o aborcji dziecka, na co z
kolei nie zgadzała się jego żona powtarzając jak mantrę: ,,Gwałt, czy też nie, to maleństwo tu nie zawiniło!’’. Cała
rodzina, prócz Bastiana zgadzała się z tym stwierdzeniem. Nawet Jessica, która
chodziła na terapię, popierała mamę, twierdząc, że mimo tak młodego wieku, chce
urodzić dziecko. Tak naprawdę stwierdziła, że woli ciążę niż raka, który miałby
ją zabić, a rodzice chcieli, czy też nie musieli ją poprzeć.
Podczas tych dwóch tygodni jedna
rzecz nie dawała jej spokoju. Rzecz, która zdarzyła się w jeden z wolnych i
samotnych wieczorów z lampką wina i kominkiem, w którym trzeszczał ogień,
wołając do siebie i sprawiając, że siedziało się jak zahipnotyzowanym tym
dźwiękiem i ciepłem. Owy kominek i wino nie do końca było tym czego chciała, jednak
musiała pogodzić się z takim obrotem spraw i siedziała wpatrzona w telewizor,
gdzie leciał jakiś horror. Coraz bardziej chciała by było już lato, albo
chociaż wiosna, aby drzewa zakwitły, a świat zalała piękna zieleń i kolory
kwiatów. Nigdy nie lubiła zimy, mimo, że jej urodziny były właśnie o tej porze
roku. Odesłała myśli w dal i skupiła się na ekranie, gdzie właśnie trwała jakaś
masakra. Nagle jej telefon się odezwał, przez co podskoczyła. Zerknęła na
komórkę i sama się z siebie zaśmiała, po czym sięgnęła po urządzenie i
nacisnęła zieloną słuchawkę, zanim skapnęła się, kto to.
-Dzień dobry kochanie. – Po drugiej stronie odezwał się
ktoś, o kim zdążyła zapomnieć, a do kogo żywiła kiedyś wielkie uczucie.
Wiedziała już, że on tego nie odwzajemniał, dla niego była kimś, z kim miał
super seks i tyle. Pamiętała, że czasami silił się na coś więcej niż
zakończenie w łóżku, jednak miała wrażenie, że robił to tylko dlatego, że ona
mówiła iż ciągle siedzą w łóżku. Westchnęła cicho do siebie i ostatkami sił
powstrzymywała się od rozłączenia.
-Cześć Park.- Jej głos był spokojny, wyprany z jakichkolwiek
emocji. Nie chciała mu pokazać co czuje, gdy po tak długim czasie znów słyszy
jego głos. Głos, który nieraz budził ją, który doprowadzał ją do wrzenia i
sprawiał, że była gotowa na wszystko, co chłopak mówił. Teraz jednak to
odleciało i pozostała obojętność. Nie czuła nic, wszystkie emocje jakie wiązała
z jego osobą, teraz odeszły w zapomnienie i chciała by to wiedział. Chciała by
cierpiał tak jak ona, gdy wyjechał.
-Oh, co tak oficjalnie? – Słyszała w jego głosie lekkie
zawahanie, jednak wcale ją to nie obchodziło. – Tyle nas łączyło, a Ty mi
mówisz tylko ‘Cześć Park’? – westchnął.
-Spodziewałeś się czegoś więcej? Wybacz, że Cię zawiodłam –
uśmiechnęła się lekko do siebie, odstawiając na stolik kieliszek z winem. Nie
ufała sobie w tym momencie. Zwłaszcza, że odkryła jak jego głos zaczął ją
irytować. – Czego chciałeś, że dzwonisz?
-Słyszałem, że Cię zawiesili. To prawda? – Przestał z nią
grać, co przyniosło jej nie małą ulgę. Nie chciała bawić się z nim w jego
gierki, nie dzisiaj.
-Skąd wiesz? – Nie umiała ukryć zdziwienia, jakie zdradzał
jej głos. Skąd mógł to wiedzieć, będąc na drugim końcu Stanów? Przecież nie ma
nic wspólnego z jej życiem, z tym miastem. Odkąd wyjechał, odleciał w
zapomnienie.
-Mam swoich ludzi na miejscu. Wiem też, że znalazłaś sobie
nowy obiekt westchnień. Szybko. – Niemal mogła usłyszeć w jego głosie jak się
uśmiecha, tym samym uśmiechem, który jednocześnie nienawidziła i kochała.
-Zazdrosny? – Wstała z kanapy i podeszła bliżej ognia,
uprzednio wciskając przycisk ‘’Pauza’’ na pilocie. Czuła, że ta rozmowa może
się przeciągnąć troszkę dłużej.
-Skąd. Rób sobie co chcesz. Też znalazłem sobie kogoś, więc…
- urwał, gdyż za jego plecami rozległo się wołanie. Kobiecy głos był lekko
piskliwy i niezbyt przyjemny dla ucha, przez co Angela skrzywiła się
delikatnie. Znała właścicielkę owego głosu, zdążyła ją poznać aż za bardzo.
-Błagam Cię, Park. Cyntia? Aż tak nisko upadłeś? – Nie mogła
się powstrzymać od tego komentarzu. Cyntia była typowym plastikiem ze sztuczną
opalenizną, sztucznym biustem, sztucznymi ustami i długimi tlenionymi włosami.
W sumie cała kobieta była sztuczna, tak bardzo chciała się upiększyć i upodobnić
do gwiazd chodzących po ulicach Los Angeles.
-To z kim się spotykam to tylko i wyłącznie moja sprawa. –
Pierwszy raz jego głos był chłodny i oschły. Uderzyła w jego ego, wiedziała to
doskonale, co więcej, bardzo jej się to podobało. Chciała tego, chciała usłyszeć
jego urażoną dumę, która za jej sprawą podupadnie.
-Oczywiście – odpowiedziała przesłodzonym głosem. – Leć do
swojego cukiereczka i przestań mnie śledzić. Nie powinno Cię obchodzić to czy
mnie zawieszono czy nie – mruknęła, po czym rozłączyła się i rzuciła telefon na
kanapę. Do tej pory nie mogła uwierzyć w to, że z nim rozmawiała i dowiedziała
się z kim jest. Westchnęła głęboko i ubrała na siebie gruby sweter, po czym
wyjęła z torebki paczkę papierosów, a następnie wyszła na taras, gdzie już po chwili
wdychała niezdrowy dym tytoniowy, uspokajając się nim, jak niczym innym.
*
Biały jak kreda księżyc świecił
tej nocy bardzo jasno na tle czarnego, bezgwiezdnego nieba, sprawiając, że
świat momentalnie stał się mroczny i tajemniczy.
-Pełnia - Camilla przeniosła wzrok na Gitarzystę, który
zamiast podziwiać widoki, wpatrywał się zacięcie w kobietę. - Tom! Przestań. -
Jej głośne westchnięcie odbiło się od pustych ścian szpitalnej sali. Schlebiał
jej, gdy tak na nią patrzył, jednak dzisiaj zupełnie nie mała humoru na to co
zwiastowały ten jego wzrok.
-Dlaczego? - Jego twarz dotąd spokojna i bez wyrazu, teraz
rozświetliła się przez słodki i nieco zadziorny uśmiech jakim ostatnio często
ją obdarzał.
-Wiesz dlaczego - uśmiechnęła się, przysiadając na jego łóżku,
które lekko zaskrzypiało od ruchu.
-Skąd – zamruczał, przybliżając swoją twarz bliżej
dziewczyny. – Mówiłem Ci już, jak seksownie wyglądasz w tym mundurku? – Objął
ją, wciąż uśmiechając się figlarnie. Mimo podbojów jakie robił w szpitalu, w
jego głowie i tak była tylko Ona. Chciał czegoś więcej niż seksu na jedną noc,
a ona była świetną kandydatką na taką właśnie znajomość.
-Coś tam wspomniałeś – uśmiechnęła się lekko, wdychając jego
przyjemny zapach. Uwielbiała być w jego objęciach i nic nie mogła na to
poradzić.
-Skarbie, co się stało? – Westchnął cicho, gładząc jej
plecy. Czuł, że coś jest nie tak. Dziewczyna dzisiaj była wyjątkowo cicha i zdecydowanie
coś ją dręczyło.
-Nie nic – niemal od razu zaprzeczyła.
-Camilla. – Ton jego głosu zmienił się na bardziej poważny.
Nie chciał by miała przed nim tajemnice, nie ona.
-To nic, naprawdę. Po prostu… - urwała, wzdychając.
Wiedziała, że nic się przed nim nie ukryje. – Jutro razem z Billem wychodzicie
ze szpitala. Zdejmą Ci gips i znów wrócisz do swojego życia wielkiej gwiazdy.
Znów o mnie zapomnisz. – To ostatnie powiedziała cicho, jakby nie chciała by ją
usłyszał. Ale usłyszał, bardzo wyraźnie i od tych słów poczuł dziwne ukłucie w
sercu. Czyżby naprawdę myślała, że ją zostawi, że zapomni o niej, jej pięknej
twarzy i uśmiechu, który zawojował jego sercem.
-Oh kochanie. Nie zapomnę. Będziemy się spotykać, rozmawiać.
Obiecuję dzwonić jeśli nie będę mógł być przy Tobie – zamruczał, całując ją w
skroń.
-Na pewno? – Jej głos zadrżał niepewnie. Nie chciała mu tego
pokazywać, jednak w jego ramionach całkiem o tym zapomniała, chciała już z nim
zostać tak na zawsze.
-Na pewno. Masz moje słowo – zamruczał cicho, po czym uniósł
jej głowę i złożył na jej ustach czuły pocałunek. Zdał sobie sprawę, że
zależało mu na niej.
Spędziła w
jego ramionach dość sporo czasu, tuląc się do niego i upewniając siebie samą,
że tego chce. Chce zaryzykować związek z kimś takim jak Tom Kaulitz, wieczny
babiarz, łamacz kobiecych serc. Wiedziała o jego podbojach w szpitalu, ale
wiedziała też, że ciężko będzie odegnać starego Kaulitza, który siedział
zakorzeniony głęboko w Tomie. Chciała mu wierzyć, że nie zapomni o niej,
zostanie z nią i będzie mu na niej zależało. Uśmiechnęła się do siebie i do
swoich myśli, po czym spojrzała w jego oczy, które dzisiaj błyszczały od
wesołych ogników.
-A co z tymi szpitalnymi pięknościami? – zmrużyła oczy,
kryjąc uśmieszek.
-Oj no… Wiesz jaki jestem – zaśmiał się pod nosem. – Już
będę grzeczny – puścił jej oczko, po czym pocałował ją namiętnie, odsuwając od
niej takie myśli. Dzisiaj mieli się cieszyć sobą i swoim towarzystwem, którego
ostatnio było dość sporo.
*
Bill czekał
na ten dzień ze zniecierpliwieniem, a należał do osób bardzo cierpliwych.
Jednak fakt, że w końcu wyjdzie ze szpitala i spotka dr Nixon bardzo mu się
podobał. Już tydzień temu załatwił sobie od jej koleżanki adres Angeli i za
małą zapłatą w formie autografu i małego show w szpitalu, w końcu miał go w
swoim notatniku zaraz obok jej numeru telefonu, który i tak znał już na pamięć.
Gdy razem z Tomem dostali wypis i starszemu Kaulitzowi zdjęli gips, niemal jak
na skrzydłach wyszedł z tego budynku, mając nadzieję, że mimo wszystko nie
wróci już tam nigdy. No chyba, że w odwiedziny do pięknej i wysokiej blondynki,
z którą miał zamiar się spotkać jeszcze tego samego dnia.
-Jesteś taki wesoły jakbyś dopiero co stracił dziewictwo –
zaśmiał się Tom, siedząc z tyłu jednej z miejskich taksówek. Wokalista rzucił
mu mordercze spojrzenie i bardzo teraz żałował, że nie jest Bazyliszkiem, bo
chętnie zabiłby swojego brata za takie określenia względem jego osoby. – No
co?! Taka prawda! – Szatyn zaśmiał się jeszcze głośniej, widząc minę bliźniaka.
-Zamknij się Tom. Bo na nowo połamię Ci nogę – mruknął zły,
krzyżując dłonie w obrażonym geście.
-Tak, tak. – Machnął ręką zupełnie olewając fochy młodszego
brata. – Wiem, że chodzi o panią doktor. Ale żeby aż tak Ci zawróciła w głowie?
To do Ciebie niepodobne – uśmiechnął się, dając sobie spokój z żartami.
-Odezwał się ten, któremu żadna kobieta nie zawróciła w
głowie – odgryzł się.
-Oj Bill… Ja to co innego – zaśmiał się.
-Tak, tak – westchnął, po czym obaj wysiedli z taksówki
wprost naprzeciw swojej willi. Bill zapłacił kierowcy, dając mu spory napiwek,
a następnie wzięli swoje torby i ruszyli do środka. Ich willi była duża i
przestronna jednak mimo wszystko miła dla oka. Nie chcieli przechwalać się
zerami na koncie i mimo wielkości budynku, starali się by było im tak jak w
domu, a nie jak w muzeum.
-Dobrze być w domu – Tom przeciągnął się w wejściu, a po
chwili ich oczom ukazały się ich własne psiaki, biegnące na powitanie swoich
panów. – Cześć maluchy – pochylił się i przywitał każdego czworonoga. Wokalista
jako, że miał sprawne obie nogi kucnął i przywitał się z psiakami, zupełnie nie
zwracając uwagi na panów G, którzy wmaszerowali zaraz za zgrają.
-W końcu. Już się o Was martwiliśmy. – Gustav uśmiechnął się
pod nosem, opierając się o framugę drzwi.
-A tak szczerze to mieliśmy nadzieję, że się zgubicie czy
coś. Taka chata zaraz znalazłaby kupców. – Basita wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Jasne. Już wiem nawet kto by był tymi kupcami – zaśmiał się
Bill, witając się z przyjaciółmi.
-To wcale nie trudne do odgadnięcia – odparł Tom z
uśmieszkiem.
-Wiem – uśmiechnął się Wokalista, po czym wziął torbę i
ruszył. – Wybaczcie, ale muszę się odświeżyć i wychodzę – powiedział, a
następnie zniknął na górze. Odetchnął z ulgą, gdy znalazł się we własnym pokoju
i przestronnej łazience, którą wręcz ubóstwiał.
Stojąc
przed jej domem, czuł jak rozsadza go radość. Tak bardzo chciał ją zobaczyć, że
aż nie mógł złapać oddechu. Drżącą ręką nacisną przycisk na domofonie, w
drugiej ściskając bukiet łososiowych goździków. Zdążył już podpytać Angelę,
które kwiaty są jej ulubionymi i wcale się nie zdziwił, że akurat te jej się
podobają.
-Tak? – jej ciepły głos odezwał się w domofonie i chłopak
poczuł jak jego serce zamiera.
-Witaj piękna. – Chwilę zajęło mu odzyskanie mowy, jednak
dość szybko się opamiętał.
-Bill? O boże… cześć, wejdź. – Słyszał w jej głosie
zdziwienie pomieszane z radością, co w sumie mu się spodobało. Mógł mieć
pewność, że niespodzianka się jej spodobała. Wchodząc na posesję niemal od razu
zobaczył ją jak stoi na ganku, czekając aż podejdzie bliżej. Uśmiechnął się do
niej ciepło i dwoma susami pokonał dzielącą ich odległość, a po chwili tulił ją
do siebie, czując jak jego serce bije jak szalone. Wtulił twarz w jej włosy,
czując jej piękny zapach, jej ciało przy swoim.
*****************************************************************
Cdn.
Tym oto zakończę ten odcinek ;D wiem, zła jestem. Hahaha xD
Mam nadzieję, że miło się czytało ;) Wiem, dużo ENTERÓW, jednak wygodniej mi
się pisze i nie zlewa mi się tak tekst jak bez nich :) także mam nadzieję, że
wybaczycie tą zmianę :)
Nie, wcale mnie to nie ruszyło ]:->
OdpowiedzUsuńA więc, na jakiego ciula dzwonił ten cały Park? Nudzi mu się? :D Ja mu zaraz znajdę zajęcie -,- Tom jaki słodki ohhh, aż można się rozpłynąć <3 Gdyby nie ta noga w gipsie mógłby być seks! W ogóle, mogłaś go jakoś dłużej zostawić w tym szpitalu, a Bill by sam sobie wyszedł XD No trzeba kombinować, a nie tak od razu rezygnować ;( Ale chociaż Bill w koooońcu spotkał się z Angelą jak facet z kobietą i mam nadzieję, że tym razem to ona będzie pod jego opieką, a nie odwrotnie :D Niech będzie MĘŻCZYZNĄ!I w sumie to jestem ciekawa, jak potoczą się losy Tomilli poza murami szpitala także no xd Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :D
OdpowiedzUsuńNienawidzę cię za to zakończenie! Jak mogłaś zakończyć w takiej chwili?! Ja chcę więcej, więcej i więcej takich scen!
OdpowiedzUsuń"[...]za małą zapłatą w formie autografu i małego show w szpitalu[...]"
MAŁEGO SHOW?! WTF?! Na rurze tańczył czy co?
Brak Luki. Brak Abby. Cierpię.
OdpowiedzUsuńNo nareszc ie Guti i Geo, łiiii <333 Pusto jakoś bez nich było no! Ale już jest gut. I ten. Nie ogarniam tego Parka, ale spoko. W ogólnienie ogarniam postaci Parka -.- No ale kit. Ja tam wobec Toma jestem bardzo podejrzliwa i niemal pewna, że nie dotrzyma tajemnicy. W końcu już nie będzie pilnowany, jest w domu! Bill to co oinnego, on sie bardziej angażuje, chociaż mniej, mam nadzioeję, ze wiedsz, co mam na myśli. No dobra, czekam naxta i pozdrawiam :D
Nie no! Skandal! Zgłaszam zażalenie o takie zakończenie tego odcinka! Chyba życie Ci niemiłe, skoro wciąż robisz mi na złość! Chyba muszę wyciągnąć jakieś konsekwencje z Twojego postępowania! Nie dość, że tak długo musiałam czekać, to jeszcze takie słodkie zakończenie, że aż chce się czytać! Grrrr!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o te odstępy, to jestem na TAK! Mnie się także z tym lepiej czyta, jeśli stosujesz entery, zamiast odstępów przy wprowadzaniu dialogów ;)
Cóż to za show był w tym szpitalu? o.O Tego to jestem ciekawa...
Na cóż nam ten nieszczęsny Park w tym cudnym opowiadaniu?! No po jakiego grzyba on do niej dzwonił?! Co za idiota!
A tak wgl, to wiesz, że podobają mi się dwie piosenki NU'EST? xd To tak między nami, bo mówiłaś mi, że słuchasz kpopu (jeśli jakoś źle napisałam, to wybacz). Także toleruję Azjatów jako przystojnych mężczyzn, ale już nie w tym przypadku, bo Park zakłóca mi wizję szczęśliwej miłości między Billem i Angelą. Nawet, kiedy znalazł sobie tę sztuczną kobietkę.
W końcu bliźniacy wyszli z tego szpitala, jednak chyba wolałabym, żeby tam cały czas siedzieli xd Zarówno Tom, jak i Bill, mieliby częstszy kontakt ze swoimi wybrankami ;)
Narzekałam, że zakończyłaś w takim momencie odcinek, więc mam nadzieję, że jak najszybciej dodasz trzynastkę xd
Cytuję teraz: "Jesteś taki wesoły jakbyś dopiero co stracił dziewictwo" - i aż mi się przypomniał Przeposzczony Bill XD (wciąż kocham to określenie!)
To by było chyba na tyle. Nie mam już raczej nic do dodania ;)
Czekam na następny rozdział!
Pozdrawiam :*
Entery są spoko! Lepiej się czyta :D
OdpowiedzUsuńJak można skończyć odcinek w TAKIM momencie?! normalnie jak TVN. ;c
Jednak wiem, że to oznacza szybki CDN.;D Taak, tak. Czekam niecierpliwie.
AbbyCarter.
Stwierdzam, że kocham ENTERY!!!
OdpowiedzUsuńLepiej się czyta, naprawdę! Zostań przy tym!
Ok, po kolei:
1) Park
No co on sobie wyobraża?? Jak on może do niej dzwonić? Jeszcze zniszczy jej związek z Billem (przyszły związek). Nie zgadzam się! Totalnie się nie zgadzam!
2)Tomi!!!!! <3
Jejku, jejku, jejku...
Love <3
On jest taki słodki.. Aż się łezka w oku kręci.. Camilla i on muszą być totalnie razem! Nie może być inaczej! Oni tak świetnie do siebie pasują! I widać, że na serio się zakochał. Oczywiście, że nic nue wygoni starego Kaulitza z Kaulitza, ale on jest taki słodki, że można mu wybaczyć.. <3
3)"Jesteś taki wesoły jakbyś dopiero co stracił dziewictwo"
POWALIŁ MNIE TEN TEKST!
Kocham <3
No i najważniejsze:
ODCINEK JEST GENIALNY!
Kocham odcinki w których jest opisana relacja Toma i Cam...
Całuski i czekam na nexta!