środa, 10 lipca 2013

...::: Odcinek 2 :::...


Słońce wschodziło właśnie na niebie, oświetlając powoli miasto i zmuszając ludzi biznesu do pobudki, gdy blondynka wyszła z sali operacyjnej. Korytarz, którym kroczyła był ledwo oświetlony, pusty i nie sprawiał wrażenia przytulnego, jednak jej było już wszystko jedno. Spędziła całą noc ratując życie sławnej gwiazdy, wiedząc że jego bliźniak niemal umiera ze strachu o brata. W tym momencie poczuła, że wie co on musi czuć. Sama mała bliźniaczkę, co sprawiało że rozumiała chłopaka i wiedziała jaką więź mają między sobą. Westchnęła głośno dochodząc do końca korytarza, po czym zdjęła osłonę ust i czepek, a następnie ruszyła w kierunku zdenerwowanego Toma i jego kolegów.
-Pani doktor, co z nim?! – Tom od razu poderwał się na baczność. Blondynka o mało co nie jęknęła, widząc jak bardzo żałośnie wygląda. Widać było po nim, jak okropnie musiał się czuć.. zwłaszcza psychicznie. Sama się sobie dziwiła, bo dawno nie miała przypadku, który tak mocno by nią wstrząsnął. Ci bracia byli niezwykli, tak jak ich więź.
-Operacja przebiegła całkiem dobrze.. raz prawie go straciliśmy, jednak szybko wrócił do nas… Miał naprawdę poważne obrażenia głowy, parę połamanych żeber, złamaną rękę…. Jednak jestem dobrej myśli.. - uśmiechnęła się pocieszająco – Mimo to najbliższe 48 godzin będzie decydujące… Pan Bill będzie teraz na OIOMie, mogą panowie do niego pójść… - poklepała mężczyznę po ramieniu uśmiechając się do reszty, po czym ruszyła dalej, wiedząc, że czeka ją teraz dużo roboty.

* Kilka dni później *

-Witam panie Kaulitz… miło, że pan do nas wrócił.. – uśmiechnęła się, świecąc latareczką na oczy chłopaka, identyczne jak jego brata, głębokie, w kolorze mlecznej czekolady – Źrenice w normie. Proszę ścisnąć moją dłoń…- poprosiła, co też chłopak uczynił – Dobrze… - wszystko w normie, podajcie mu 10 g morfiny i sól fizjologiczną… - poleciła pielęgniarce, zdejmując rękawiczki – Jestem dr Nixon i zajmę się panem, aż wrócą panu siły.. – powiedziała z uśmiechem do Billa, po czym przeniosła błękitne spojrzenie na jego brata siedzącego w kącie - Niedługo pacjent dojdzie do siebie, jednak niech się pan nie przerazi jeśli będzie go coś bolało… lek przeciwbólowy może zacząć działać za jakieś 10-15 minut.. – oznajmiła Tomowi, uśmiechając się.
-Dziękuję pani doktor.. bardzo dziękuję… - odetchnął z ulgą. Wspaniale było w końcu usłyszeć tak dobre wyniki. Od razu poszedł do brata, witając się z nim wylewnie, co nie do końca było w jego zwyczaju. Blondynka uśmiechnęła się do siebie i ruszyła dalej, napotykając na swojej drodze Park’a.
-Cześć piękna… ciężki dzień? – uśmiechnął się.
-Raczej noc… - westchnęła – Znów miałam nockę. Rodzina mnie znienawidziła…
-Oj na pewno nie jest tak źle.. są wyrozumiali, sama mówiłaś… - zamruczał z uśmieszkiem.
-Wiem, wiem… ale mimo to…
-To może chodźmy na kawę? Przyda nam się coś na odświeżenie mózgów! – zaśmiał się.
-Jasne, czemu nie… przyda mi się kawa.. – odparła z uśmiechem, idąc z nim w stronę windy.
-Słyszałem, że Twój pacjent się obudził… w końcu..
-Też mi ulżyło… Wiesz, nie chciałabym żeby zaraz pisali, że uśmierciłam sławnego Billa Kaulitza…
-No tak… zła sława… - zaśmiał się.
-Dokładnie.. – dołączyła do niego, wchodząc do windy.
-Cieszę się, że już jest dobrze… -uśmiechnął się.
-Wiesz… mi też ulżyło… - odwzajemniła uśmiech, wsiadając z nim do windy.
-Zapewne… Masz jakieś plany na jutro?
-Hmm… Raczej nie.. Może coś z rodziną… nie wiem…
-No tak.. okres poświąteczny…
-Dokładnie.. – wysiedli na odpowiednim piętrze i oboje ruszyli do szpitalnego bufetu, gdzie kupili po kawie i usiedli przy stoliku, zajmując się rozmową. Niedługo później jednak jej pager zaczął dzwonić jak oszalały, więc razem poszli do windy, wciąż rozmawiając. Blondynka musiała przyznać, że naprawdę lubiła tego mężczyznę. Nie wiedziała jednak, czy to ta jej słabość do Azjatów, czy jego urok osobisty tak na nią działał.
-Może spotkamy się jutro jeśli nie będziesz miała planów?
-Gdzie? – uśmiechnęła się pod nosem, patrząc na niego.
-Może u mnie? – przybliżył się do niej z uśmieszkiem, opierając jedną dłoń o ścianę.
-Możemy… - zamruczała, przygryzając wargę. Lubiła, gdy był tak blisko, zwłaszcza wtedy, gdy mogła dzięki niemu przestać myśleć o pracy.
-Cudownie… - pocałował ją namiętnie, w momencie gdy winda stanęła, przez co momentalnie się od siebie oderwali.
-To o 20 u Ciebie.. – puściła mu oczko, wychodząc z windy.
-Nie spóźnij się.. – uśmiechnął się cwano, wciskając inny przycisk.
-Nie spóźnię… - zachichotała i ruszyła w stronę sali, do której ją wzywali.

*

Gdy tylko lekarka wyszła, Tom spojrzał na brata, wzdychając głośno. Czuł niesamowitą radość i ulgę, patrząc na brata, który był przytomny. Przez ostatnie parę dni niemal nic nie jadł ani nie pił, bojąc się o życie bliźniaka. Jednak mimo wszystko męczyły go wyrzuty sumienia. Gdyby nie był tak uparty i głupi, może nie doszłoby do tego.
-Nawet nie wiesz jak dobrze widzieć Cię przytomnego.. – uśmiechnął się lekko.
-Ciebie też dobrze widzieć.. – odwzajemnił uśmiech, czując każde złamanie i stłuczenie na swoim ciele. Nie było to przyjemne uczucie, zwłaszcza, że wciąż czuł się ospały i obolały. To całe zmęczenie sprawiało, że miał ochotę odciąć się od świata.
-Napędziłeś nam wszystkim niezłego stracha…
-Ile spałem?
-Parę dni… - odpowiedział wymijająco.
-Toooom… - zmrużył oczy.
-Czy to ważne? Najważniejsze, że się obudziłeś…
-Jasne… - westchnął. Nie miał siły na to by zmusić brata do wyznania prawdy, mimo że bardzo chciał wiedzieć ile czasu był nieprzytomny.
-To wszystko moja wina… - szepnął nagle.
-Nie Tom… - westchnął poprawiając się, przez co jęknął z bólu jaki przeszył jego ciało – To też moja wina.. I dobrze o tym wiesz…
-Nie! Gdyby nie ja, nie leżałbyś tutaj w śpiączce. Ledwo żywy… - westchnął cicho, spuszczając wzrok.
-Nie zadręczaj się tym Tom. Ważne, że już mi lepiej... – odparł, czując, że zmęczenie zaczyna w nim wzrastać. Jednak jeszcze jedno pytanie cały czas krążyło po jego głowie nie dając mu spokoju. Od momentu, w którym otworzył oczy i zobaczył JĄ, poczuł że musi dowiedzieć się kim jest.
-Spodobała Ci się pani doktor, hm? – zapytał się Tom, odgadując jego myśli. Postanowił, że wróci do tematu wypadku, gdy tylko Bill poczuje się lepiej.
-To moja lekarka?
-Tak… ratowała Cię całą noc… - westchnął.
-Naprawdę?
-Mhm… Także ciesz się, spędziliście razem święta.. – zażartował.
-Jasne… szkoda, że byłem nieprzytomny.. – uśmiechnął się lekko.
-Teraz jesteś przytomny to ją poznasz.. – puścił mu oczko.
-Mam nadzieję… - odparł z uśmiechem, pocieszony. Naprawdę osoba pani doktor zaciekawiła go niemiłosiernie. Czuł, że musi z nią porozmawiać, poznać osobę, której zawdzięcza tak wiele. A przynajmniej podziękować za uratowanie cennego życia.

* Dwie godziny później *

-Dzień dobry panie Kaulitz… - wysoka blondynka weszła do sali, zbierając na sobie wszystkie spojrzenia zebranych osób – I panów również witam… - uśmiechnęła się rozbawiona.
-Dzień dobry pani doktor! – odparli chórem, po czym zaśmiali się radośnie. Wszyscy zdecydowanie czuli ulgę, wszystkie obawy powoli zmniejszały się i wracała radość i spokój.
-No to jak się pan czuje? – przeniosła wzrok na pacjenta, uśmiechając się do niego.
-Wspaniale… - odparł z uśmiechem. Widząc lekarkę od razu poczuł się lepiej. Jakby iskierka życia wlała się w jego ciało, odejmując cały ból i cierpienie.
-Proszę nie kłamać… - uśmiechnęła się, zdejmując stetoskop.
-Nie kłamię…
-Oczywiście… - pokręciła głową z uśmiechem – A teraz proszę oddychać… - poprosiła, przystawiając przyrząd do jego klatki w celu osłuchania go. Mężczyzna posłusznie wykonał polecenie pani doktor, oddychając głęboko. Reszta chłopaków uśmiechnęła się tylko do siebie, widząc jak ich przyjaciel wpatruje się w ładną panią doktor. Oni sami zamarli na jej widok, nie spodziewali się, że ich przyjacielowi się tak poszczęści.
-To ja chyba też muszę wziąć udział w wypadku samochodowym… Jeśli pani miałaby mnie później leczyć.. – uśmiechnął się Gustav.
-Nie wie pan czego sobie życzy… - rzuciła mu uśmiech, mile połechtana.
-Zdecydowanie wiem! – zaśmiał się.
-Oczywiście… - pokręciła głową chichocząc, po czym wróciła wzrokiem na pacjenta, który wciąż się w nią wpatrywał. Musiała przyznać, że było jej miło, wiedząc, że im się podoba, jednak dalej starała się zachowywać profesjonalnie, co Bill trochę jej utrudniał, patrząc na nią jak na obrazek – Zalecę panu EKG, serce bije ciut za szybko… jednak myślę, że to nic strasznego.. Rany goją się jak trzeba… - przyjrzała się bliznom pod opatrunkami – Powoli będzie lepiej.. – uśmiechnęła się do chłopaka, po czym zapisała coś na karcie i wyszła, zostawiając chłopaków samych.
-,,Serce bije panu ciut za szybko’’ – Tom zacytował doktor, śmiejąc się pod nosem – Musisz się przy niej opanować, brat.. Bo jeszcze uzna, że nam zejdziesz na zawał…
-Oh zamknij się Tom… - zaśmiał się, kręcąc głową.

*

-Angela! Mówiłam coś do Ciebie! – szczupła szatynka spojrzała na dziewczynę z wyrzutem widocznym w jej butelkowo-zielonych oczach.. Przez ostatnie 10 minut opowiadała przyjaciółce z przejęciem o swojej ostatniej randce z nowo poznanym chłopakiem, jednak blondynka siedziała jak sparaliżowana, myśląc nie wiadomo o czym i patrząc tempo na ścianę.
-Co? – spojrzała na nią nieobecnym wzrokiem – Przepraszam, mówiłaś coś?
-Tak! Od jakichś 10 minut.. – wywróciła oczami – Co się dzieje?
-Nic… - uśmiechnęła się, jednak widząc wzrok koleżanki uśmiech zszedł z jej twarzy – Magda, miałaś kiedyś wrażenie, że nie nadajesz się do tego całego ,,ratowania życia’’? – westchnęła cicho.
-Skąd takie myśli? – uniosła jedną brew wyżej.
-Dzisiaj w izbie była kobieta z czteroletnim synkiem… Miał AIDS i był poważnie chory… - westchnęła – Dawno nie czułam takiej niemocy jak dzisiaj… Badałam tego małego chłopczyka i miałam przed oczami mojego bratanka…
-Travisa?
-Tak… Życie jest takie niesprawiedliwe…
-Nie myśl o tym… bo w końcu oszalejesz… - powiedziała, siadając obok niej z westchnięciem.
-Wiem.. ale ciężko jest tak nie myśleć… - odparła.
-Na pewno wszystko jest ok? Mów lepiej jak tam sławni bracia Kaulitz?
-Co z nimi?
-No Ty m powiedz… - zaśmiała się.
-Eee… nic?
-Słyszałam, że zachwycają się Tobą…
-Serio? No proszę.. – uśmiechnęła się, a dobry humor jak zniknął tak powrócił. Nie wiedziała czemu, ale osoby bliźniaków Kaulitz sprawiały, że wypływał uśmiech na jej twarzy.
-Serio, serio.. – zjadła ciasteczko. Nagle ich rozmowę przerwał pielęgniarz, który otworzył z impetem drzwi do pomieszczenia lekarzy.
-Dr Nixon! Coś złego dzieje się z panem Kauliz!
-Billem?
-Nie! Tym drugim…
-Co?! – zerwała się i ruszyła w stronę sali. Jednak daleko nie musiała biec, jak tylko zbliżała się do sali młodszego Kaulitza, zauważyła Toma leżącego na podłodze przed drzwiami do pokoju brata. Widocznie nie wszystko było tak kolorowe u nich jak myślała.

* Parę godzin później *

-Cholera jasna! Wiedziałam, że to było zbyt piękne!
Blondynka stała przy prześwietleniach starszego z braci, czując jak ogarnia nią złość. Jak mogła nie zbadać go dokładnie po wypadku?! Czuła jak wyrzuty sumienia zjadają ją od środka i mimo tego co mówili inni, wiedziała, że jest winna temu co się stało.
-Przecież nie mogłaś wiedzieć, że krwawi… Przez te parę dni było wszystko dobrze… nie skarżył się ani nic…
-Wiem… - mruknęła zła – Ale mimo wszystko… powinnam o tym pomyśleć zanim to się stało!

*************************************************************************

cdn.

Długo zastanawiałam się nad tą końcówką, bo jakiś głos we mnie mówił mi, że to przesada, ale nie mogłam się powstrzymać i w sumie taki był plan od początku.. więc mam nadzieję, że nie potępicie mnie za to ;p

6 komentarzy:

  1. Lubisz wielokropki, co? Widać to bardzo wyraźnie: niemal każdy dialog ma chociaż jeden, i to czasami niepełny: z dwiema kropkami. Kończą niemal każde zdanie oznajmujące. Dwukropki służą do budowania napięcia lub odkreślenia urwanego zdania, czasami ukazuje niepewność bohatera/narratora. Tutaj grubą większość można było zakończyć prostą kropką. Wybacz, że się czepiam, ale już tak mam. poza tym ja sama uczyłam się na takich uwagach i jestem całkiem zadowolona z efektów. Niestety tych moich 'efektów' nikt nie czyta mimo tego, że ja staram się komentować wszystko, co mi w łapy wpadnie. No ale co zrobić? :( Mniejsza. A. I liczebniki też wyglądają ładniej, bardziej estetycznie, gdy zapisane są słownie.
    A odnośnie odcinka: hoho! A jednak i Tom oberwał! No skoro go wyrzuty zżerały no to... go zeżarły! I teraz będzie śmiesznie (tak, śmiesznie, już mam taki humor i co poradzić), że Bill będzie wracał do zdrowia, a Tom nam będzie podupadał coraz bardziej i bardziej. Moim zdaniem końcówka jak najbardziej nie jest przesadzona, budowanie emocji to jest coś, kocham takie zakończenia! Najlepiej drażnić czytelnikiem i zmuszać go do myślenia, co tez może zdarzyć się później! No więc ja też chciałabym otrzymać odpowiedź, dlatego czekam na nexta i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za rady :) postaram się je uwzględnić w dalszym pisaniu ;) te wielokropki to przyzwyczajenie niestety ;D

      Usuń
  2. NIE RADZĘ ZABIJAĆ MOJEGO TOMA! ! ! ! Dobrze, już się uspakajam :D Także tego... Nasza pani doktor musi być naprawdę piękna, że wszyscy się do niej ślinią xd Ale w dupie mam jej śliczność, ma mi Toma uratować, bo na mnie jej uroda wrażenia nie zrobi, ani też mnie nie udobrucha! :D Także no... A ten azjatycki doktorek mi się nie podoba xd Ja wgl nie wiem, co Ty zamierzasz z nimi zrobić, skoro ma nie być trójkątów xD

    OdpowiedzUsuń
  3. No ciekawość to Ty potrafisz wzbudzić, nie ma co! Ale to dobrze, bardzo dobrze nawet, będziemy w napięciu wyczekiwać nexta. Odcinek super przypadł mi do gustu, Bill nie odrywa wzroku od pani doktor ale pan Azjata mnie tu nie pasuje niestety!!!! Jak znam życie będzie mieszał i już teraz stanowi konkurencję dla naszego połamanego wokalisty, nie ładnie !!! Co do Toma- nie uśmiercisz go, prawda??? Bo wtedy młodszy bliźniak cierpiałby katusze o niebo gorsze od tych fizycznych, dlatego pocieszam się, że Tomasz też z tego wyjdzie i będą super wdzięczni pani doktor za podwójne ratowanie muzyków. Weny życzę, pozdrawiam i czekam na kolejną część .

    Ps: Znasz może jakieś opowiadania Methrylis? Daj znać na fb ,pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz mi nie uśmiercać Toma, bo ja uśmiercę Ciebie! On ma żyć!
    Odcinek świetny! Wiedziałam, że Bill będzie się zachwycał panią doktor ^^ Taki już nasz Kaulitz jest :D Czekam na następny odcinek z wielką ciekawością! Powtarzam: masz mi Toma zostawić w spokoju! :D
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Angela dobrze mówi, Tom ma żyć :D No to tak, bardzo mi się podobały obydwa odcinki, dopiero dzisiaj mogłam przeczytać, ale to nieważne. Cóż sam pomysł jest niebanalny i warsztat też masz niezły więc opowiadanie zapowiada się obiecująco. Zapraszam cię na mojego skromnego bloga :
    http://forbiddenlovemaddieandprince.blog.onet.pl/
    I z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Lena <3

    OdpowiedzUsuń