poniedziałek, 22 lipca 2013

...::: Odcinek 4 :::...



Budzik zadzwonił po raz czwarty tego ranka, gdy postanowiła, że powinna w końcu wstać, mimo że naprawdę nie miała na to ochoty. Dzisiejszy dzień miał być jej pierwszym dniem w pracy, co wcale, a wcale jej nie odpowiadało, jednak gdyby nie kredyt na dom, który wzięła niedawno, wcale nie szukałaby pracy, a wręcz dorabiała na boku jak zawsze. Sama się dziwiła ile barów i knajp jest w jej małym miasteczku, z którego pochodziła. Teraz jednak nastał czas na zmiany i po wielkiej przeprowadzce do Kalifornii, postanowiła zacząć życie od nowa.
-Dzień dobry Damon - spojrzała w wielkie brązowe oczy, uśmiechając się przyjaźnie. Duży, czarny pies zaszczekał, merdając wesoło ogonem i witając tym samym swoją panią. Dziewczyna zaśmiała się do siebie i od razu ruszyła do łazienki, gdzie po szybkiej wizycie w toalecie, ubrała dresy i wzięła smycz, a następnie wyszła z psem. Po długich biegach ze swoim psem, wróciła i wzięła szybki prysznic, po którym postanowiła zjeść jakieś małe, ale pożywne śniadanie. Po wybraniu eleganckich ciuchów, nadających się na pierwszy dzień pracy, ruszyła do przestronnej kuchni, gdzie ekspres właśnie dokończył parzyć jej kawę. Gdy nakarmiła siebie i swojego czworonożnego przyjaciela, dopiła kawę, a następnie chwyciła torebkę i po chwili jechała metrem do swojej nowej pracy.
,, Ciekawe czym jeszcze mnie zaskoczy ten dzień? ‘’ – pomyślała, wzdychając, gdy wysiadając z metra poczuła nieprzyjemne i zimne krople deszczu na twarzy. Po krótkim biegu, znalazła się na Ostrym Dyżurze w wielkim szpitalu - ,,Pięknie. Pierwszy dzień i już masa wypadków.’’ – rozejrzała się po wszystkich ludziach, którzy krzycząc biegali od sali do sali. Od razu poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku, jednak nie po to uczyła się i starała, by już pierwszego dnia się wycofać, mimo że całe jej ciało krzyczało: ,,Wiej!’’

*

Dr Nixon szła właśnie do jednego z dzisiejszych przypadków, gdy w jej oczy rzuciła się nowa twarz, stojąca w wejściu. Zmierzyła kobietę wzrokiem, upewniając się czy jest ona pacjentką, czy odwiedzającą, po czym ruszyła w jej stronę, przyklejając na twarz uśmiech.
-Przepraszam - odezwała się ciepłym głosem. Po chwili poczuła na sobie czarne oczy kobiety, która na jej widok, uśmiechnęła się lekko, pomalowanymi na czerwono ustami. Usta te cudnie współgrały z jej rudymi włosami, wystającymi spod zielonej, bawełnianej czapki.
-Ja tutaj mam pracować. Nazywam się Camilla, Camilla Grey – odparła po chwili, wystawiając do niej dłoń.
-Ah! Mówili nam, że będziemy mieli kogoś nowego. Jestem doktor Angela Nixon.   – uścisnęła jej dłoń z uśmiechem – Pielęgniarka, tak? – zapytała, upewniając się.
-Tak. – przytaknęła, zdejmując czapkę i uwalniając tym samym długie, rude włosy, które opadły jej na ramiona.
-Witamy na pokładzie w takim razie – puściła jej oczko – John Cię wprowadzi, a ja biegnę do pacjenta. Do zobaczenia, Camilla. – odparła, po czym pobiegła do sali, zostawiając kobietę na pastwę wysokiego recepcjonisty, który uśmiechał się zza lady do nowej pracownicy.
,,Cholera. Zapowiada się ciekawy dzień.’’ – pomyślała, odwzajemniając uśmiech i podchodząc bliżej. Czuła, że będzie to pracowity pierwszy dzień, jednak miała nadzieję, że dadzą jej tego dnia najpierw ogarnąć co i jak.

*

-Camilla! Od dzisiaj jesteś do dyspozycji dr Nixon… - John spojrzał na pielęgniarkę, uśmiechając się szeroko. Nie ukrywał tego, że nowa koleżanka mu się spodobała odkąd przekroczyła próg szpitala. Zdecydowanie przydała mu się taka rozrywka, której mógł doświadczyć siedząc za ladą recepcji.
-Uuuu.. To sobie pobiegasz dzisiaj… - zaśmiała się wysoka kobieta o urodzie meksykańskiej. Wiedziała z doświadczenia co znaczy być na zawołanie rozchwytywanej pani doktor.
-Dlaczego? – ruda dziewczyna spojrzała na nią z przerażeniem malowanym na twarzy. Zdecydowanie wolała tego dnia zapoznawać się z tym miejscem, a nie już działać.
-Jest chirurgiem ogólnym. I ciągle jest do kogoś wzywana… - wyjaśnił John – Najlepszy specjalista na urazówce.
-A nie mogę z kimś się zamienić? – westchnęła.
-Niestety… - meksykanka, wskazała jej panią doktor, która szła, czytając kartę pacjenta.
-Jak mus to mus… - uśmiechnęła się lekko i poszła.
-O. Dobrze, że jesteś… Potrzebna mi jakaś pielęgniarka.. – blondynka uśmiechnęła się przyjaźnie, podając jej karty pacjentów. Gdy dziewczyna przeczytała TO nazwisko na OBU kartach poczuła dziwny ucisk w żołądku.
-Leczą się u nas bracia Kaulitz? – spojrzała na kobietę.
-Owszem… Pamiętaj, że nie wolno Ci z nikim rozmawiać na ten temat. Nie chcemy żeby prasa się o czymś dowiedziała… - powiedziała.
-Oczywiście… Jasne… - odparła – Wypadek?!
-Dokładnie tak.. Idziemy najpierw do pana Toma, a później do pana Billa. – odparła, kierując się z nią do windy.
-Coś poważnego?
-Pan Tom leży w śpiączce i jest na OIOMie… Pan Bill dochodzi do siebie w innej części szpitala. Jest przytomny.. – uprzedziła jej pytanie.
-Ah… Rozumiem… - odparła, wzdychając bezgłośnie.
,,Wiedziałam, że szybka jazda Was zgubi.’’ – pomyślała przelotnie, gdy już wchodziły do pomieszczenia, w którym leżał Tom. Czuła jak jej serce szybko bije, widząc go po tak długim czasie. Wspomnienia z owej nocy zaczęły przewijać się przez jej głowę jak slajdy wyświetlane na ścianie, a ona mimowolnie oblała się rumieńcem.
,,Cóż to była za noc! Coś niesamowitego!’’ – przygryzła wargę, jednak bardzo szybko się opamiętała, wracając na ziemię, do sali, w której leżał nieprzytomny chłopak.

*

Wokalista leżał na łóżku szpitalnym i wpatrywał się namiętnie w zegarek, jakby to miało przyspieszyć jego wskazówki. Wiedział, że pani doktor do niego zajrzy, co więcej wiedział o której godzinie zawsze przychodziła. Codziennie wyczekiwał tej godziny, nie tylko ze względu na kolejne wiadomości o bracie, który wciąż leżał nieprzytomny, ale też dlatego, że chciał zobaczyć tą piękną blondynkę z błękitnymi oczami. Czekał, codziennie czuł przyjemny ścisk w podbrzuszu, wiedząc że zbliża się TA godzina. Tym razem jednak, gdy wskazówki pokazały owy czas, nic się nie stało. Białe drzwi nie otworzyły się i nie weszła przez nie uśmiechnięta pani doktor. Sam nie wiedział, czy bardziej poczuł zawód, czy niepokój. Westchnął ciężko, przenosząc wzrok na okno, za którym padał śnieg, ośnieżając wszystko dookoła. Zdecydowanie nie tak planował spędzić te święta i sylwestra. Leżał tak z 15 minut, aż nagle drzwi się otworzyły i weszła przez nie dość wysoka, rudowłosa pielęgniarka. Bill nie mógł pozbyć się uczucia, że skądś zna tą kobietę. Widział już ją gdzieś i gdy był już całkiem pewny, że jednak nie znajdzie w swojej pamięci imienia tej osoby, a tym bardziej tego, skąd ją zna, wybawiła go z rozmyślań jego pani doktor, za którą mógł z czystym sumieniem przyznać, że się stęsknił.
-Camilla, dziękuję Ci, możesz już iść. Zrób sobie przerwę. – puściła jej oczko, po czym odprowadziła ją wzrokiem.
,,Camilla! To z nią Tom był kiedyś na imprezie! Ależ on się wtedy za nią uganiał.’’ – zaśmiał się do siebie w myślach, po czym również odprowadził wzrokiem kobietę i niemal natychmiast jak wyszła, przeniósł wzrok na dr Angelę.
-Witam panie Kaulitz. – uśmiechnęła się szeroko – Jak się pan czuje?
-Dzień dobry. – odwzajemnił uśmiech – Dobrze, jak zawsze ostatnio. – zaśmiał się.
-Cieszę się. – dołączyła do niego, po czym zerknęła w jego kartę – Mam dla pana świetną wiadomość – przeniosła na niego swoje błękitne oczy – Pański brat się obudził. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
-Naprawdę?! O Boże, to… to naprawdę cudownie! – ucieszył się, czując jak niesamowity kamień spada z jego serca, a ulga rozlewa się po jego ciele. Dopiero teraz dotarło do niego jak bardzo przejmował się losem brata.
-Naprawdę – zaśmiała się – Jeszcze trochę poleży na OIOMie, ale niedługo przewieziemy go tutaj, do pana. – dodała z uśmiechem.
-To się z nim rozmówię – zaśmiał się – Straszy mnie tylko.
-Tylko proszę ostrożnie – puściła mu oczko, chichocząc.
-Oczywiście. – rzucił jej swój gwiazdorski uśmiech. Widział jak blondynka przygryza lekko wargę, a jej dłoń zacisnęła się lekko na karcie. Ten uśmiech zawsze wprawiał kobiety w taki stan, a on dobrze o tym wiedział. Od lat używał to jako karty przetargowej, wiedząc jak płeć przeciwna na to zareaguje. Jednak tylko Tom wykorzystywał to do niecnych celów i urabiania panienek. Jemu wystarczyła w tej chwili reakcja pani doktor, którą zdecydowanie nie potrafiła przed nim ukryć, a bardzo chciała. Zachichotał pod nosem, po czym perfidnie spojrzał jej w oczy, które tego dnia były podkreślone delikatnym makijażem. Lubił, gdy kobieta nie szpeciła się zbyt mocnym make-up’em.

*

Sama nie wiedziała jak zdołała wyjść z jego pokoju. To co się działo z jej ciałem, gdy patrzył na nią było nie do opisania. Jeszcze ten uśmiech, który niemal zwalił ją z nóg.
,,Spokojnie! Musisz się opanować. On rzuca taki uśmiech wszystkim swoim fankom. Poza tym masz Park’a!’’ – przygryzła wargę, odnosząc kartę na miejsce. Po chwili poczuła jak jakieś męskie dłonie obejmują jej talię od tyłu, wywołując uśmiech na jej twarzy, a po chwili poczuła jak ciepłe powietrze pieści jej ucho, sprawiając, że przez jej plecy przeleciał podniecający dreszcz.
-Dzień dobry kochanie.
-Park! Jesteśmy w pracy. – uśmiechnęła się pod nosem.
-Oj, to nie jest żadną tajemnicą, że jesteśmy razem. – zamruczał z uśmieszkiem, stając obok niej.
-Ale mimo wszystko, nie powinniśmy.
-Oh. Daj mi chociaż buziaka. – poruszał brwiami z uśmieszkiem, przybliżając się do niej.
-Krótkiego – zastrzegła, po czym pocałowała go czule i wróciła do kart.
-Odbiję sobie w nocy. - puścił jej oczko i odszedł, zostawiając blondynkę samą z jej myślami. Tym razem jednak nie było jak zawsze, gdy on od niej odchodził. Nie myślała o tym co mówił, ani o tym jakie obietnice zdradzał jego głos, obietnicę tego co będą robić. W tym momencie przed jej oczami nie stała wizja ich wspólnych chwil sam na sam. Teraz myślała tylko o oczach w kolorze mlecznej czekolady i sławnym uśmiechu, który obudził w niej nieznane dotąd uczucia. Mimo, że chciała odsunąć od siebie owe myśli, one wracały i to ze zdwojoną siłą, a ona nic nie mogła na to poradzić. W końcu musiała sama przed sobą przyznać jedną rzecz: ,,Boski i sławny Bill Kaulitz Cię pociąga jak żaden wcześniej mężczyzna’’.

*************************************************************************

Cdn.

Odcinek dedykuję Ka. za to, że podrzuciła mi pewien pomysł ( o którym dowiecie się stopniowo xD ). Mam nadzieję, że odcinek się podobał i miło się go Wam czytało. Dalszy ciąg już niedługo.
BuŹka! ;*

7 komentarzy:

  1. Bleee dzień dobry kochanie?! WTF ! ! XD Angela straciła w moich oczach, oo taaak ;D Nie lubimy Parka ^^ Wgl co to za imię! Czy tam nazwisko, bo już nawet nie wiem xD Bleh... no xd FUJ! Prosiłam ładnie, żebyś go zabiła xd SERIO PRZYPADKOWE STRZELANINY, CZY SPADAJĄCE METEORYTY SĄ W MODZIE ! No i wgl napisałaś imię Toma z małej litery! Musiałam to wytknąć xd bo ja nawet Gitarzysta piszę z dużej odnośnie jego zacnej osoby <33 XD Dobra teraz to ja czekam na następny, bo chce zobaczyć reakcje Toma na pielęgniarkę xd hhaha xd i wiesz na co ja czekam ];->

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh wybacz, już się poprawiłam ;p I odczep się od Azjaty! hahaha xD ciesz się z tego, że pani doktor tylko o Billu tym razem myślała ;p

      Usuń
    2. Ka., uwielbiam Cię! :D Ja podsuwam jej pomysł amputowania głowy Azjacie, więc jakby co, to go znienacka zaatakujemy, żeby zniknął niepostrzeżenie z tego pięknego opowiadania :D Bez niego byłoby jeszcze piękniejsze :D

      Usuń
  2. No faktycznie, 'Pan Bill ' i 'Pan Tom' - to brzmi tak dziwnie śmiesznie :D Ja mam najczęściej tak, że komentuję całość odcinka, ale zdarza się też tak, że przeczytam kawałek, skomentuję to i czytam opowiadanie dalej. Tak też jest teraz, ponieważ, jak to wredna ja, coś mi się w oczy rzuciło i muszę o tym napisać. To tylko nauka i mam nadzieję, że ci się to przyda. Chodzi mianowicie o zakończenia dialogów. Konkretnie tutaj to dostrzegłam: "-Dokładnie tak.. Idziemy najpierw do pana Toma, a później do pana Billa. – odparła, kierując się z nią do windy." Jak sama wiesz, 'odparła' tak jakby należy do samego dialogu, bo to jest taka podpowiedź dla czytelnika, co się z tym dialogiem stało, prawda? A więc jeśli jest jego kontynuacją, to powinno być bez kropki. Poprawnie powinno być tak: "- Dokładnie tak.. Idziemy najpierw do pana Toma, a później do pana Billa – odparła, kierując się z nią do windy. Ale bywa też tak, że a kropa na końcu dialogu jest potrzeba, ale tylko wtedy, kiedy po dialogu rozpoczynasz nową myśl, nie kontynuujesz go niczym, np. "- Dokładnie tak.. Idziemy najpierw do pana Toma, a później do pana Billa. – Kobieta rozejrzała się dookoła, jak gdyby miała ujrzeć obu pacjentów tuż obok siebie". I tutaj, jak zauważyłaś, mamy kropę, a zdanie po myślniku zaczęte jest wielką literą. Bo to nowa myśl, nowe zdanie. Wybacz, że tak się mądruję, ale mam po prostu nadzieje, że to może ci pomóc.
    A co do odcinka, to drażni mnie ten cały Park. Stoi tu niczym jakaś wredna, uciążliwa kłoda. Ale w końcu i on, i ona przyznali, że sporo o sobie myślą. Tom serio był z nią na imprezie? Lol xD No i jestem ciekawa tej pielęgniareczki. znowu przypomina mi Abby, ale to sama się przekonasz na początku szóstego sezonu, dlaczego tam pomyślałam. No nic, czekam z niecierpliwością na nexta i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest niezle, jesli chodzi o przemyslenia. Czytelnik ma szerszy obraz. Jest fajnie :)
    Ciekawy watek z Tomem ;)
    Sugeruje, ze bedzie z nimi ciekawie :)
    Czekam na wiecej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak już wieeele razy Ci wypominałam - nie lubię Park'a! Robisz mi chyba na złość tym, że wprowadzasz go do tego opowiadania, kiedy między Angelą i Billem coś się zaczyna dziać. Kurde, jak możesz?! Ale przynajmniej pani doktor przyznała się, że Kaulitz ją pociąga ^^ I to to ja rozumiem! Najpierw pociąganie, potem stopniowe przyciąganie, aż w końcu ten gwiazdorski uśmiech pana wokalisty na dobre zawładnie duszą, ciałem i sercem uroczej blondyneczki ^^ I niech pani doktor w końcu amputuje głowę Park'owi! Innej opcji mój scenariusz nie przewiduje, więc, Moja Droga, igrasz z ogniem tak się ze mną drocząc na GG ;* To ostrzeżenie <3
    Odcinek mi się bardzo, ale to bardzo podobał! Jest nowa postać, dziewczyna (szczerze, to nazwisko Grey kojarzy mi się jedynie z Sashą Grey, więc.. och, nie powinnam tego upubliczniać) i bliźniacy ją znają. Bill jeszcze pomyślał, że Tom się za nią uganiał... Hmm... czyżby to ukochana pana Kaulitza? Mam nadzieję, że szybko coś się tutaj wyjaśni ;) Tom się obudził wreszcie! Cóż za wspaniała nowina! Jestem ciekawa, co będzie dalej! Pisz szybko kolejny rozdział!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzę, że TEAM PRZECIWKO AZJACIE działa bardzo dobrze! ahahha xD oh jak wszyscy go nie znoszą. Nawet nie dałyście mu szansy! ;D I piszę dalej, piszę <3
      Poza tym, cieszę się, że się podobało ;)

      Usuń